Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Nowak nie żyje. Wybitny aktor miał 89 lat

red.
Nie żyje Jerzy Nowak, polski aktor teatralny i filmowy. Zmarł 26 marca w szpitalu w Warszawie. Po raz ostatni wystąpił na deskach Starego Teatru w Krakowie 9 lutego, grając rolę Hirsza Singera w spektaklu Ja jestem Żyd z "Wesela". W czerwcu skończyłby 90 lat.

Jerzy Nowak urodził się 20 czerwca 1923 w Brzesku. Podczas wojny walczył w partyzantce. W 1948 ukończył Państwową Szkołę Dramatyczną w Krakowie. Po latach, już jako aktor krakowskiego Teatru Starego, został jej wykładowcą. Za swoje wybitne kreacje sceniczne był wielokrotnie nagradzany.

Do historii polskiego teatru wszedł przede wszystkim rolą Hirsza Singera w granym nieprzerwanie od 1994 spektaklu Ja jestem Żyd z Wesela według prozy Romana Brandstaettera. W październiku 2011 odbyło się 600. przedstawienie tej sztuki.

Jerzy Nowak udzielił nam jednego z ostatnich wywiadów. Oto fragment rozmowy z Markiem Bartosikiem

To jak Jerzy Nowak myśli o perspektywie śmierci?
Przyjmuję ją jako coś naturalnego. Z pewnością im bliżej tego momentu, to ta perspektywa robi się coraz bardziej konkretna, namacalna, jednakże stosunek do śmierci mam chyba całkiem zwyczajny, bo niechętny. Czasami pytają mnie, czy się boję? Pewnie im się wydaje, że człowieka tak starego jak ja można już o to spokojnie pytać. Jestem wierzący i jedno czego się boję to cierpienia. Na razie, na psa urok, nie doświadczam tego, a czy cierpienie przyjdzie, nie wiem.

Bóg obdarzył Pana długim życiem. Zaskakuje to Pana?
Czy ja wiem? Należę przecież do rodziny raczej długowiecznej. Mój dziadek dożył 95 lat, a ja mam na razie tylko 90.

Często stykał się Pan ze śmiercią?
Cztery lata byłem w partyzantce... Pierwsze wrażenia były tragiczne, ale potem człowiek przyzwyczaja się nawet do tego. Pamiętam jak w czasie pierwszej potyczki kapral, taki stary zupak, uczył nas, że te kule, które świszczą koło głowy, nie zabijają i że nie należy pochylać głowy. Byliśmy bardzo młodymi ludźmi, ale perspektywy śmierci nie lekceważyliśmy. Tyle że mieliśmy bardziej przyziemne problemy.

Jakie ostateczne rozstania w Pańskim życiu były najważniejsze.
Dużo ich już było... Pierwsze to rodzice. Pochodzę z rodziny bardzo tradycyjnej. Kochałem rodziców, a ich odejście dla mnie, podobnie jak dla wielu ludzi, też było ostatecznym dowodem nieuchronności przemijania. Głęboko przeżyłem zwłaszcza śmierć matki. Przez całe życie świetnie się z nią rozumiałem. Miała ogromne poczucie humoru, pogodę ducha. Od najwcześniejszej młodości nasze spotkania były pełne żartów, wybuchów śmiechu, wspólnie śpiewanych piosenek. Do samego końca, bo pożegnała się ze mną pogodnie. Ojciec był człowiekiem stanowczym dla innych, ale pracowitym, mądrym. Wybudował ten dom, w którym do dzisiaj mieszkam. Dwa lata temu straciłem żonę... Ostatnio zmarł Jerzy Jarocki - pracowaliśmy razem od lat, przyjaźniliśmy się.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska