O odejściu Wójcika zadecydowały trzy ostatnie porażki zespołu z Nidą Pińczów, Stalą Poniatowa i Górnikiem Wieliczka. Drużyna odniosła je po serii jedenastu kolejnych meczów bez porażki. Jednak właśnie dzięki nim znalazła się ponownie w strefie barażowej. A tego w Brzesku akurat chciano uniknąć.
Wójcik podjął decyzję o swoim odejściu przed spotkaniem z Górnikiem Wieliczka.
- Wszystko przemyślałem, swoje stanowisko przedstawię zarządowi. Trzeba pamiętać, że wciąż mam podpisany kontrakt z klubem - mówił po przegranym pojedynku z Górnikiem.
Wczoraj sprawa rozstrzygnęła się popołudniem. Z trenerem klub rozwiązał umowę za porozumieniem stron. Wójcik nie chciał komentować sprawy.
Jego sobotnie oświadczenie było nieco zaskakujące dla prezesów klubu. Po spotkaniu z Górnikiem raczej wykluczali rozstanie się z nim. - Mamy zaufanie do trenera. Chcemy mu pozwolić pracować dalej - mówił prezes Józef Gawenda.
W poniedziałek nieco zmienili ton. O tym jednak miały przesądzić słowa byłego już trenera, o planowanej wcześniej rezygnacji.
Jerzy Wójcik pracował w Brzesku od 9 września. Zastąpił Czesława Palika. Początku nie miał zbyt dobrego. Jednak to właśnie pod jego wodzą zespół zanotował serię 11 meczów bez porażki. Pokonując w tym czasie na wyjazdach drugoligowych faworytów Kolejarza Stróże, Start Otwock czy Pelikana Łowicz.
Niepewny jeszcze wczoraj rano los Wójcika uruchomił karuzelę.
Do brzeskiego klubu dzwonili szkoleniowcy z różnych części kraju. Wśród nich nie brakowało tych związanych z krakowskim środowiskiem. Zarząd "Piwoszy" intensywnie zabrał się do szukania następcy. W tym gronie pojawiło się dwóch mocnych kandydatów. Nie można jednak wykluczyć również pewnej niespodzianki.
Wszystko wyjaśni się najpóźniej do środy. Bez względu na to, kto zostanie nowym trenerem zespołu, będzie miał niełatwe zadanie. W najbliższym czasie drużynę czekają dwa ciężkie wyjazdy do Olsztyna i Wysokiego Mazowieckiego