Nisko zachodzące słońce kładzie się długimi cieniami pod stopami. Mrużę oczy patrząc na złotą tarczę, a jednak to chyba najczulsza pieszczota, której nie potrafię się oprzeć. Słońce jest cudownym kochankiem. Pachnie ziemia przeorana, niech odpoczywa, wydała już plon. Przyroda szybko dostosowuje się do zmieniających się pór roku. Tylko, my, ludzie, z takim uporem trzymamy się swoich logicznych twierdzeń i prawideł, zmienilibyśmy wszystko, nawet pory roku.
Boże zachowaj, byśmy zaprogramowali świat po naszemu. Byśmy mieli wpływ na to, co dzieje się za oknem. Powstrzymaj nas przed władzą nad tym, nad czym jeszcze nie panujemy. Uchroń przed absolutną dominacją w przyrodzie, we wszechświecie. Ogranicz nasze rządy i nasze żądze. Zdepcz patologiczne pożądliwości bycia górą nad wszystkim za wszelką cenę. Pohamuj naszą ingerencję w odwieczne prawa przyrody. Dobrze, że nie mamy kontroli nad tyloma rzeczami. Dzięki Ci, że nie potrafimy zatrzymać lata i zamienić dzień z nocą. Że nie powstrzymamy spadającego deszczu i nie zmienimy kolorów jesieni. Nie przesuniemy dni, tygodni, miesięcy, lat w kalendarzu. Ucz nas, nadętych od pychy, szacunku i pokory.
Piękna jesteś Jesieni, kiedy się uśmiechasz.
Na ratanowych meblach w ogrodzie pająk utkał misterną mozaikę. Drgają na niej krople deszczu. Wiatr zamiótł liście pod drewnianą huśtawkę. Widziałam bociany szykujące się do odlotu. Żegnały się głośnym klekotem. Szczęśliwej drogi. Do zobaczenia za rok!
