Wszystko miało być dobrze. Gabrysia urodziła się 22 września 2003 roku. Pani Władysława cieszyła się kolejną zdrową córeczką. Na trzeci dzień spokojnie pakowała się do domu.
- I wtedy zaczął się koszmar. Lekarze powiedzieli, że Gabrysia ma szmery koło serca i musi zostać w szpitalu - opowiada kobieta.
Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu w Limanowej, skierowano ją na konsultację do Poradni Kardiologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie stwierdzono wrodzoną wadę serca. Późniejsze badania potwierdziły, że Gabrysia cierpi na zespół di George’a. W kilka miesięcy później poddana została operacji.
- Z początku nie przyjmowałam do wiadomości tego, co mówili lekarze. Wydawało mi się, że ja poruszę niebo i ziemię i wyleczę córeczkę - wspomina pani Władysława.
- Długo nie mogłam się pogodzić z jej chorobą, gdybym mogła, oddałabym jej swoje serce, potem zrozumiałam, że nie mogę się załamać, bo Gabrysia mnie potrzebuje i dla niej muszę być silna - dodaje.
To właśnie wtedy kobieta obiecała sobie, że jeśli kiedyś będzie płakać, to tylko ze szczęścia.
Morze, plaża i ... łobuz
Dwa lata temu spełniło się jedno z największych marzeń 14-latki. Pojechała nad morze. To nie był żaden ekskluzywny wyjazd.
- Pojechałyśmy busem, spałyśmy na materacach w szkole, ale Gabrysia była taka szczęśliwa - zaznacza kobieta. Codziennie rano brałyśmy wodę i coś do jedzenia i szłyśmy na plażę. Gabrysia promieniała.
- Kiedy patrzyłam, jaka jest szczęśliwa, to pomyślałam sobie, że gdyby trzeba było, to bym ją na piechotę na rękach tutaj zaniosła - uśmiecha się pani Władysława.
Koło domu biega rudy Kokiel Spaniel - najwierniejszy przyjaciel 14-latki.
- Pamiętam, jak go wzięliśmy, wyskoczył wtedy na córeczkę i ją przewrócił.
- Łobuz wykrzyknęła wtedy Gabrysia i tak już zostało.
Matczyna miłość
- Moje szczęście odbija się w oczach córeczki, bije rytmem jej serca, ona daje mi siłę do życia, bez niej, mnie nie ma - nadmienia kobieta.
- W życiu mam tylko jedno marzenia: chciałbym żyć o jeden dzień dłużej od Gabrysi, by móc się do końca życia nią opiekować - dodaje kobieta, patrząc czule na dziewczynkę.
Kosztowne leczenie
Gabrysia na co dzień wymaga stałej rehabilitacji. Musi być pod stałą opieką specjalistów. Koszty z tym związane przekraczają możliwości rodziców, dlatego liczymy na Państwa pomoc, którą prosimy kierować na konto: Limanowska Akcja Charytatywna: 53 8804 0000 0000 0021 9718 0001 z dopiskiem „GABRYSIA”.
KRS 0000212400
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niezwykła historia o sile i przekraczaniu granic. Zumba dała jej drugie życie
Źródło:Dzień Dobry TVN