W pierwszym secie Konta przełamała Radwańską już przy jej drugim serwisie i utrzymała tę niewielką przewagę aż do końca. Tak jak zapowiadała komentująca finał w TVP Sport Joanna Sakowicz-Kostecka to było zderzenie dwóch światów: z jednej strony atakująca Brytyjka, z drugiej broniąca się Polka. Rzecz w tym, że w piątek broń tej pierwszej nie znalazła przeciwwagi po stronie rywalki. Krakowianka wystawiła swoją tarczę, lecz piłki wystrzeliwane z drugiej strony kortu zbyt często ją omijały. Konta trafiała w narożniki i tuż pod końcową linię z dużą regularnością.
Radwańska wygrała poprzedni finał z Kontą w Pekinie w październiku ubiegłego roku bez większych problemów, tymczasem w Australii role się odmieniły. To urodzona w Sydney Brytyjka dyktowała warunki i ani na moment nie straciła inicjatywy. Przy stanie 3:0 dla niej w drugim secie Polka poprosiła w przerwie o pomoc trenera Tomasza Wiktorowskiego. Na darmo. Rywalka wygrała kolejnego gema, a później, choć nasza tenisistka jeszcze podjęła walkę, postawiła kropkę nad i. Mecz zakończyła asem serwisowym, pokazując w całym meczu wielką klasę. To jej drugi tytuł w karierze.