Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Josh Hartnett: Kryzys dotknął Fabryki Snów

Rafał Stanowski
Josh Hartnett ostatnio odwiedził Kraków
Josh Hartnett ostatnio odwiedził Kraków Anna Kaczmar
Z gwiazdą hollywoodzkich filmów o niezależności, Hollywood i kryzysie rozmawia Rafał Stanowski.

Podobno nie chciałeś zagrać amerykańskiego żołnierza w "Helikopterze w ogniu"!
Odrzuciłem wiele propozycji, ta nie była pierwsza i pewnie nie będzie ostatnia. Zanim rozpoczęliśmy realizację "Pearl Harbor", byłem na obozie wojskowym, by przygotować się do roli amerykańskiego pilota. Kiedy dostałem propozycję zagrania w "Helikopterze w ogniu", pomyślałem w pierwszej chwili, że to w pewnym sensie podobna rola. Znowu musiałem wcielić się w żołnierza, w faceta w hełmie i z karabinem w ręku. Biłem się z myślami: z jednej strony strasznie chciałem współpracować z reżyserem filmu Ridleyem Scottem, z drugiej miałem ochotę na zrobienie czegoś całkowicie innego od "Pearl Harbor".

Co Cię przekonało, by jednak zagrać?
Producent "Helikoptera w ogniu" Jerry Bruckheimer dobrze wie, jak skłonić aktora do przyjęcia roli (śmiech).

Rozmawiamy przy okazji Festiwalu Kina Niezależnego Off Plus Camera. Co dla Ciebie znaczy słowo "niezależność"?
To coś, o co musieliśmy walczyć na całym świecie, i to dość często. Coś, o co wciąż bijemy się jako globalna cywilizacja. Traktuję to pojęcie jako możliwość wyboru własnych norm. Wolność, by móc robić rzeczy, na które ma się ochotę. Także w sensie filmowym.

No właśnie, czy w Hollywood można być niezależnym?
Oczywiście. Tu chodzi przede wszystkim o sposób myślenia. To on nas ogranicza, a zarazem pozwala być wolnym. Patrząc od strony systemu, Hollywood ma wiele do zaoferowania reżyserom, aktorom, ludziom pracującym przy produkcji filmów. Oczywiście, Hollywood rządzi się swoimi prawami, które wytyczyli ludzie nim kierujący. Zawsze jednak można zrobić coś niezależnego, co płynie pod prąd. Trzeba włożyć w to wiele energii. Ale jest to możliwe.

Co wiedziałeś o Polsce, zanim tu przyjechałeś?
Może w szkole nie miałem najlepszych ocen, ale nie sądziłem, że spotkam tu niedźwiedzie polarne. Nie bardzo wiedziałem, czego mogę spodziewać się po wizycie w Krakowie. Nie przypuszczałem nawet, że przyjadę do tak niezwykłego miasta. To, co zobaczyłem, okazało się zupełnie różne od moich oczekiwań. Jest tu nawet cieplej niż wtedy, gdy wylatywałem z Los Angeles. (śmiech)

A ludzie, których spotkałeś? W Krakowie miałeś wielu fanów, czasami trudno było Ci spokojnie wyjść z Centrum Festiwalowego z pałacu Pod Baranami.
Jestem zaskoczony, jak długą drogę odbyliście po upadku komunizmu. Mam przyjaciół, których rodziny pochodzą z Polski. Przez jakiś czas mieszkałem też na Brooklynie, spotykałem wiele osób mających związki z tym regionem Europy. Macie zresztą świetne jedzenie, uwielbiam pierogi.

Pracowałeś dotąd ze świetnymi twórcami, jak Ridley Scott, Brian De Palma czy Sofia Coppola. Starannie ich dobierasz?

Tak. Reżyser jest najważniejszy. To z nim jako aktor muszę nawiązać intymny kontakt. Dzięki temu mogę wgryźć się w meandry scenariusza.

A przekaz filmu ma dla Ciebie znaczenie?
Nie sądzę, że to jest największa wartość filmu. Gdy wstaję, jestem innym człowiekiem niż wtedy, gdy kładę się spać. Oczywiście, w przenośni - człowiek nieustannie się zmienia, mój gust ewoluuje, podobnie moje punkty widzenia. Dlatego odbiór poszczególnych produkcji też się zmienia - dla mnie i widowni.

Gdybyś musiał wydać wszystkie pieniądze, by z kimś pracować, kto by to był?
Chciałbym spotkać się na planie filmowym z Larsem von Trierem. Trudno odpowiedzieć na to pytanie, chętnie spotkałbym się z wieloma filmowcami.

A co sądzisz o kinie europejskim?
Oglądałem wiele filmów europejskich, bardzo mocno na mnie wpłynęły. Dziś Hollywood i kino z Europy łączy o wiele więcej niż dawniej. Trudno zresztą mówić, że na kontynentach kręci się inne produkcje. Kino stało się globalne, upodobniło do siebie. Twórcy czerpią wzajemnie ze swoich doświadczeń. Weźmy przykład Alfreda Hitchcocka. Czy tworzył kino amerykańskie, czy brytyjskie? Nie chciałbym stawiać bariery miedzy filmami z obu stron Altantyku.

Niedawny kryzys ekonomiczny dotknął mocno Fabryki Snów...
Pieniędzy jest mniej niż kilka lat temu. Czujemy skutki kryzysu. Producenci obawiają się inwestować w nowe produkcje, które są ryzykowne pod względem finansowym. Zobaczymy, co nastąpi. Ciekawe, czy film nadal będzie tak atrakcyjnym medium. Żyjemy w zmiennych czasach, w których ciągle pojawiają się nowe mody i wynalazki.

O tym mówił też niedawno Sławomir Idziak. Zachęcał, by patrzeć na kino w sposób wizjonerski, doceniać rozwój pokrewnych mediów, na przykład gier wideo.
Na ekran przenosi się ostatnio wiele naszpikowanych efektami specjalnymi powieści graficznych, które były ostatnio na topie. Z drugiej strony kilka z nich poniosło finansową porażkę, więc ten trend może się odwrócić. Takie filmy są jak ruletka - albo rozbijasz bank, albo stajesz się bankrutem.

W tym roku skończysz 35 lat. Patrzysz w lustro z niepokojem, że kończy się młodość?
Upływ czasu to coś, co dotyka nas wszystkich. Trzeba się nieustannie zastanawiać, w jaki sposób możemy wykorzystać nasze warunki fizyczne. Wielu ról, które zagrałem dziesięć lat temu, nie mógłbym już podjąć. Nie czuję jednak presji. Czekają mnie nowe wyzwania.

Najważniejsze filmy Hartnetta

Przekleństwa niewinności (1999) Doskonale odebrany film, obsypany nagrodami na wielu festiwalach. Harnett zagrał młodego chłopaka, w którym do szaleństwa zakochana jest jedna z bohaterek.

Pearl Harbor (2001) opowiada o bitwie o Pearl Harbor. Film wywindował aktora na szczyt. Zagrał tu przystojnego pilota. Choć w filmie pierwsze skrzypce zagrał Ben Affleck, Hartnett wyszedł z tego starcia obronną ręką.

Sin City (2005) Nic tak nie działa w Ameryce jak zagranie w adaptacji komiksu. Hartnett przyjął rolę w ekranizacji kultowej powieści graficznej Franka Millera. Film okazał się sukcesem artystycznym i komercyjnym. Zagrał tu zabójcę.

Czarna Dalia (2006) O tym marzą amerykańscy aktorzy - zagrać w czarnym kryminale, a do tego wcielić się w rolę dobrego gliny.
Hartnett zagrał twardego, a zarazem niepozbawionego uczuć faceta, który potrafi w sobie rozkochać kobietę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska