Co dalej z Josue i Radovanem Pankovem?
W tej burzliwej sprawie wciąż nie wiemy wszystkiego. Obóz Legii twierdzi, że został napadnięty przez ochroniarzy i policjantów. Tymczasem holenderskie media lansują inną wersję. Według niej awanturę poprzedziło pobicie ochroniarza, któremu złamano rękę.
- Aresztowaliśmy dwie osoby za napaść. Dotyczy to 28-letniego mężczyzny z Serbii i 33-letniego mężczyzny z Portugalii – przekazał w piątek w rozmowie z PAP Derk Burger, rzecznik policji regionu Holandia Północna.
Z opisu jasno wynika, że chodzi o Josue i Pankova. W nocy zawodnicy Legii zostali wyprowadzeni z autokaru i przewiezieni na komisariat. Na stadionie i przed nim doszło do przepychanek, naruszono nietykalność cielesną kilku członków drużyny - w tym właściciela i jednego z trenerów Legii.
- Agresja była z tamtej strony. Zastanawialiśmy się czy jeden z panów ochroniarzy, który właśnie zeznaje, nie był pod wpływem jakichś środków, substancji (...) Moim zdaniem narracja Holendrów, że agresja była z naszej strony jest fabrykacją. Były przepychanki, mogło być odepchnięcie i upadek, ale nikt z nas nie widział, żeby ktokolwiek uderzył ochroniarza! Ja przy tych ochroniarzach to jestem "mały gościu". Nie tak łatwo ich przesunąć - zaznaczył prezes Legii, Dariusz Mioduski.
Według polskich dziennikarzy obserwujących awanturę przed stadionem, Josue i Pankov wcale nie pobili ochroniarza. Serb miał jedynie odepchnąć agresywnego stewarda, który podniósł się o własnych siłach. - Chwilę poleżał i znów zaczął skakać do gardła, więc chyba nie był aż tak połamany - twierdzi Tomasz Dębek z Faktu. Podobnie sprawę opisuje Dominik Piechota z Kanału Sportowego.
Tymczasem według ustaleń RMF FM po stronie holenderskiej poszkodowany został nie jeden steward, lecz w sumie dwie osoby. - Przed autokarem i w środku wywiązała się awantura, podczas której miały zostać poszkodowane dwie osoby - czytamy w artykule.
- Byłem razem z drużyną, miałem legijny garnitur, bardzo ładną, białą koszulkę, z bardzo ładną granatową marynarką i szarymi spodniami. Mówiłem kim jestem, że jestem prezesem klubu i muszą nas traktować z szacunkiem. Jak to nie działało to w końcu powiedziałem, że nie odpuszczę. Wyciągnąłem telefon i powiedziałem, że muszę to nagrać, bo to nieakceptowalne. Wyrzucili mi telefon. Próbowali nie dopuścić mnie do niego i zostałem kilka razy brutalnie uderzony - zaznaczył Mioduski.
Co dalej? Po godzinie dwunastej samolot z drużyną na pokładzie wylądował w Warszawie. Zatrzymani Josue i Pankov pozostali w Holandii. Jeszcze w piątek mają jednak wrócić do Polski.
- Sytuacja nieco się polepszyła, Josue i Pankov dziś wrócą do Polski - wieczorem. Czekają na zeznania „poszkodowanego” i zostaną zwolnieni - informuje dziennikarz Marcin Szymczyk z portalu legia.net
Na razie nie wiadomo nic o zarzutach dla Josue i Pankova za domniemaną napaść. O godzinie czternastej swoją wersję wydarzeń przedstawi prezes Mioduski. Konferencję będzie można śledzić w TVP Sport.
W pomoc legionistom zaangażowali się już premier Mateusz Morawiecki oraz minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Wyjaśnień od AZ Alkmaar zażądał natomiast PZPN.
W niedzielę Legia zagra u siebie ligowy hit z Rakowem.
LIGA KONFERENCJI w GOL24
Kibice Legii Warszawa na wyjazdowym meczu z AZ Alkmaar w Hol...
