Grał pan w różnych klubach, w kilku krajach. Co pana przekonało do tego, żeby przenieść się z ligi czeskiej do Cracovii?
Myślę, że decydujący był styl gry tej drużyny, rozmawiałem o tym z trenerem (Dawidem Kroczkiem - przyp.). Do tego klub zgłosił się do mnie już na początku okienka transferowego, więc dla mnie był to jasny sygnał, że jest mną bardzo zainteresowany. Uznałem, że wejście do polskiej ligi, zupełnie dla mnie nowej, będzie dobrym ruchem w tym momencie. Dlatego wybrałem Cracovię.
Miał pan wcześniej, przed kontaktem ze strony działaczy Cracovii, jakieś rozeznanie o tym, jak wygląda polska ekstraklasa?
Szczerze mówiąc - nie za bardzo. Oczywiście znam kilka klubów, które grały przeciw Slavii, choć mnie wtedy tam nie było, na przykład Raków, Legię Warszawa. Śledzę też na bieżąco mecze holenderskich klubów, widziałem, że grają z polskimi. Wydaje mi się, że zawsze przeciwko nim ciężko się gra, a polska liga jest dobra jakościowo. Dlatego przejście tutaj zdecydowanie było dla mnie właściwym krokiem.
Jak na polskie warunki, jest pan bardzo doświadczonym graczem, z wieloma meczami na wysokim szczeblu, w Lidze Europy. Myśli pan, że to uda się wykorzystać w naszej lidze?
Zgadza się. Liczę, że Cracovia znajdzie się w czołowej ósemce ligi, może nawet powalczy o coś więcej. Kto wie, może w przyszłym sezonie czy za dwa lata zagramy w europejskich pucharach. Z pewnością to możliwe, a to niesamowite doświadczenie dla każdego piłkarza. Sprawdzałem wyniki polskiej ekstraklasy z ostatnich lat, są drużyny, które najpierw walczyły o czołową piątkę, a rok później były w dole tabeli. Nie jesteśmy bez szans. Jeśli uda się stworzyć mocny zespół, to wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że moje doświadczenie pomoże w budowaniu w drużynie takiego nastawienia mentalnego.
Transfer został sfinalizowany dość późno, w klubie jest pan dopiero od kilku dni. Jak pierwsze wrażenia z Cracovii?
Mam poczucie, że zawodnicy są bardzo pomocni, nieźle mówią po angielsku, więc bez problemu się dogadujemy. Bardzo fajne jest centrum treningowe (w Rącznej - przyp.), także choćby tunel dla piłkarzy przed wejściem na stadion. Fani na pierwszym meczu byli wspaniali, było ich ponad 10 tysięcy, cały czas był głośny doping. To coś innego niż na przykład w holenderskim futbolu. Bardzo mi się to podoba, zawsze dodaje mi energii, motywacji, żeby na boisku dać z siebie jeszcze więcej.
Sądzi pan, że swoim stylem gry jako napastnika wpasuje się do Cracovii?
To właśnie był jeden z tych powodów, dla których zdecydowałem się tu przyjść. Rozmawiałem z trenerem, jaką piłkę mamy grać. Nasz pierwszy mecz nie był najlepszy, ale czuję, że mamy wiele indywidualności, z wysoką jakością. Jeśli uda się to poskładać w drużynę, to możemy grać znacznie lepiej.
Wielu ekspertów ocenia, że Cracovia w najlepszym wypadku będzie walczyć o czołową ósemkę. Stać was na lepszy wynik?
Szczerze mówiąc, teraz to nie wiem. Muszę lepiej poznać ligę, tak jak mówiłem, nie znam wszystkich klubów, tylko niektóre. TOP 8 jak najbardziej jest możliwe.
A słyszał pan o byłym piłkarzu Cracovii, swoim rodaku, Koenie van der Biezenie? On kilkanaście lat temu został bohaterem Cracovii, strzelił zwycięską bramkę w derbach z Wisłą.
Nic o nim nie wiem. Znam tylko Pelle van Amersfoorta, który grał tu kilka lat temu.
Pytam o byłego gracza Cracovii, bo w debiucie pan też został holenderskim bohaterem, choć w innym wymiarze - strzelił pan bramkę na wagę remisu.
Nie nazywałbym się tak jeszcze, muszę zrobić więcej. To jednak na pewno fajny początek, jeśli w pierwszym meczu strzelasz bramkę, i do tego tak ważną.
Goli w spotkaniu z Piastem mógł pan zdobyć więcej. Tuż po wejściu po przerwie był strzał wolejem, ale to była bardzo trudna pozycja.
Tak. Zagranie było takie wolniejsze, a mój bieg był do tego za szybki. Chyba powinienem był przyjąć piłkę, później próbować strzału. Cieszę się, że w drugiej połowie drużyna zagrała lepiej, stwarzaliśmy dużo więcej okazji. Oczywiście z gola jestem bardzo zadowolony.
Może pan obiecać, ile bramek strzeli w tym sezonie? Po pół meczu jest już jeden...
(śmiech) Nie da się tego wyliczyć. Wiadomo, że jako napastnik chcesz grać w każdym meczu i strzelać w nim gole. Chodzi jednak o to, by dobrze współpracować z innymi zawodnikami, grać zespołowo. A to, kto zdobędzie bramkę, nie ma takiego znaczenia. Początek miałem udany, pozostaje to przełożyć na kolejne spotkanie.
W drużynie macie bardzo międzynarodowe towarzystwo. Jak na co dzień wygląda komunikacja między wami?
Takie zróżnicowanie na pewno pomaga nowym zawodnikom z zagranicy wejść do drużyny. Polscy piłkarze bardzo dobrze mówią po angielsku, mam wrażenie, że zespół cały czas trzyma się razem. Nie jest tak, że polscy zawodnicy nie rozmawiają z innymi, jak to bywa na przykład ze Skandynawami (Van Buren wcześniej grał w duńskim Esbjergu - przyp.). Czuję, że w szatni jesteśmy prawdziwą drużyną, to ważne na początku.
Języka polskiego trochę pan się już nauczył?
Może kilka słów, lecz żeby coś normalnie powiedzieć, to potrzebuję jeszcze czasu. Mimo tego, że dobrze mówię po czesku i dzięki temu rozumiem wiele rzeczy, bo te języki są podobne. To pomaga w zrozumieniu, powiedzmy, 50-60 procent słów, ale mówienie po polsku dla mnie jest teraz za trudne.
Miał pan już okazję pozwiedzać Kraków?
Pochodziłem trochę wieczorem po centrum, wygląda to pięknie. Myślę, że to fajne miasto do mieszkania. Bardzo mili ludzie, powiedziałbym, że z takim międzynarodowym podejściem. Cieszę się z tego tygodnia, który tu już spędziłem. Zobaczymy, jak się to rozwinie.
Miliard Cristiano Ronaldo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?