- Podczas występów będziemy wykonywać nasze największe przeboje, ale też piosenki z najnowszej płyty "Papa Loves Dance". Znalazły się na niej covery słynnych hitów z lat 80., choćby "Neverending Story" Limahla, "I Like Chopin" Gazebo czy "Sunshine Reggae" Laidback. To będzie wspaniała wycieczka w lata naszej młodości - wyjaśnia wokalista zespołu, Paweł Stasiak.
Jego grupa powstała w 1984 roku pod nazwą Papa Doc. Kiedy w ówczesnej "Polityce" ukazał się artykuł sugerujący, że formacji śpiewającej dla młodzieży nie wypada występować pod nazwą zaczerpniętą od pseudonimu haitańskiego dyktatora, członkowie podjęli decyzję o zmianie szyldu. Jako Papa Dance czterech młodych chłopaków wystylizowanych zgodnie z obowiązującą wówczas modą new romantic szybko zdobyło ogromną popularność.
- To były szalone lata. Przede wszystkim wspaniale się bawiliśmy. Cieszyliśmy się każdą chwilą. Staraliśmy się jednak zachować dystans do siebie i naszej popularności. Zdobyliśmy duże doświadczenie estradowe, które procentuje do dziś - wspomina Stasiak.
Papa Dance był powszechnie znienawidzony przez fanów walczącego rocka, ale uwielbiany przez bywalców dyskotek i słuchaczy radia. W falach eteru królowały bowiem wtedy takie przeboje, jak "Maksi singiel", "Nasz Disneyland", "Nietykalni" oraz "Ocean wspomnień". W połowie lat 80. było w Polsce aż pięćdziesiąt fanklubów grupy. Młodzi ludzie tak kochali swych idoli, że kiedy ci chcieli odjechać po występie do domów, kładli się pod kołami autobusu, aby im uniemożliwić odjazd. W sumie grupa zagrała wtedy ponad sześćset koncertów. Mimo ogromnej popularności, muzycy nie dorobili się majątków.
- W latach 80. otrzymywaliśmy za występy stałe stawki ministerialne - bez względu czy graliśmy koncert dla kilku tysięcy osób, czy dla kilkuset. Nie było też tantiem z płyt i rozgłośni radiowych. Zarabialiśmy sporo, ale nie aż tyle, żeby się jakoś wyjątkowo wzbogacić. Zresztą wtedy nie było takiego ciśnienia na kasę, jakie dziś można zauważyć w polskim show-biznesie. Liczyła się przede wszystkim zabawa - podkreśla Stasiak.
Z biegiem lat zespół poszedł w rozsypkę. Powrót mody na muzykę z lat 80. sprawił, że powrócił jednak w 2001 roku Niebawem ukazał się nowy album grupy - "1.000.000 fanek nie mogło się mylić".
- Ten tytuł był dowcipnym nawiązaniem do tytułu pamiętnej płyty Elvisa Presleya. Z drugiej strony mówi również o fenomenie popularności Papa Dance, mierzonej ilością sprzedanych albumów, singli i kaset.
Obecnie zespół występuje pod nazwą Papa D., ze względu na to, że opuścił go jeden z założycieli. Jego muzyka nabrała też bardziej pop-rockowego brzmienia.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+