Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna zarażała radością życia. Wszyscy możemy teraz pomóc, aby je zachowała

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Dziewczyna żywioł. Gdzie się pojawiała, zarażała optymizmem. Mówili, że ma ,,dobro w oczach” - taka była Justyna, zanim zachorowała
Dziewczyna żywioł. Gdzie się pojawiała, zarażała optymizmem. Mówili, że ma ,,dobro w oczach” - taka była Justyna, zanim zachorowała arch. prywatne
Trwa walka o życie Justyny Stochel z Limanowej. 20-latka ma guza pnia mózgu. Nadzieję daje kosztowna terapia, na którą potrzeba aż 700 tys. złotych.

Każdy, kto zna Justynę, wie, że w jej towarzystwie trudno było się nudzić. Wulkan energii, dusza towarzystwa z głową pełną zapału i planów. Nie istniały dla niej słowa: ,,nie da się”. Uczyła się języka migowego, gry na gitarze, keyboardzie, tańczyła w zespole, uprawiała siatkówkę. Dziewczyna żywioł. Gdzie się pojawiała, zarażała optymizmem. Mówili, że ma ,,dobro w oczach”, dlatego tak przyciąga ludzi. Jej śmiech do dziś dźwięczy wszystkim w uszach.

Mamo, ja to pokonam!

Zaczęło się od bólu głowy i wymiotów cztery lata temu. Później były badania i szukanie przyczyn. Wynik tomografu pokazał najgorszą prawdę: guz pnia mózgu. Nie było czasu do stracenia i Justyna od razu trafiła na salę operacyjną. Guza nie udało się wyciąć w całości, a po zabiegu pojawił się niedowład prawej strony ciała. Justyna przeszła radykalną radioterapię i chemioterapię.

- Niejednych taka diagnoza by załamała, ale nie Justynę. Po chwilowym szoku szybko wzięła się w garść. - Mamo, ja to pokonam! Jestem silna, wierzę w siłę naszej rodziny, razem przez to przejdziemy! - cytuje słowa córki pani Agata.

Ciężko chora dziewczyna zaskoczyła wszystkich dojrzałą wiarą. - Bóg ma dla mnie plan, wie co robi - mówiła.

Dzielnie znosiła cierpienie. Zdarzało się, że sama pocieszała innych. - Raz zapytałam ją, skąd ma siłę, odpowiedziała: Kiedy widzę, jak na mnie patrzysz i prawie umierasz, muszę być silna za nas dwie - wspomina mama.

Justyna przechorowała całe liceum. Po wyjściu ze szpitala miała indywidualne nauczanie. W rok nadrobiła całe trzy lata. Nauczyciele patrzyli z podziwem, ile jest w niej woli walki i siły. Leczenie przynosiło rezultaty. Wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu, że pokonała raka, że odniosła zwycięstwo. Powoli zaczynała żyć jak inne nastolatki. Uczyła się do matury, bawiła na studniówce. Marzyła o studiach: architektura albo ekonomia w języku angielskim na Uniwersytecie Warszawskim.

Pani Agata: - Kiedy, mówiłam jej, że tyle w życiu ją ominęło przez tę chorobę, odpowiadała ze śmiechem: drugie tyle przede mną! Idę do przodu, nie zamierzam się cofać. Pokonałam chorobę, nic mnie nie załamie, ja mam tę moc!

I wtedy przyszedł cios. W lutym tego roku nastąpił nawrót choroby.

Modlitewny szturm

- Dlaczego? Mamo, dlaczego Bóg dał mi nadzieję na zdrowie i znów ją zabrał? - pytała załamana 20-latka.

- Córka wiedziała, że to nie jest grypa, wiedziała z czym się to wiąże i jak może się skończyć - podkreśla pani Agata.

Do walki o Justynę stanęła cała rzesza znajomych, zaczęli modlitewną batalię. Codziennie o godzinie 21 odmawiają koronkę i różaniec. Podjęli 40-dniowy post. Setki osób angażuje się w pomoc. Każdy, kto zna dziewczynę, wie, że ona tak szybko nie złoży broni. Justyna nigdy nie zdezerteruje.

- Córka jest moim autorytetem, jak pięknie żyć i dzielnie znosić chorobę. Raz odwiedził nas w domu znajomy ksiądz i powiedział: Wierzę, że ja po to przyszedłem do tej parafii, by poznać Justynę - podkreśla jej mama.

Niestety stan chorej pogarsza się z dnia na dzień. Jeszcze w lipcu chodziła. Teraz niedowład pogłębił się, dziewczyna traci pamięć, kontakt jest coraz bardziej ograniczony. Nie porusza się, z trudem mówi. Jest uwięziona we własnym ciele, zależna od innych.

- Kiedy ma się 20 lat, nie powinno się spędzać czasu na oddziale onkologicznym. Nie powinno się myśleć o śmierci, tylko robić plany na przyszłość i spełniać marzenia. Powinno się żyć pełnią życia… Cały czas modlę się, by najgorsze nie nadeszło... - mówi przez łzy pani Agata. - Justyna gaśnie w oczach! Nie mam czasu! Muszę ratować córkę!

Nadzieja nie umiera

Rodzina wyczerpała już wszystkie dostępne metody leczenia w kraju i Europie, ostatnią nadzieją dla Justyny jest specjalna terapia w Meksyku.

Pani Agata: - Kiedy powiedziałam o tej terapii, pierwszy raz od kilku tygodni się uśmiechnęła. Znów zobaczyłam w jej oczach ten sam żar nadziei. Jej oczy mówiły: nigdy się nie poddam, damy radę.

Koszt terapii jest olbrzymi - 700 tys. zł. Pani Agata zaczęła zbiórkę na platformie siepomga. https://www.siepomaga.pl/zycie-justyny. Pomóc może każdy.

- Bez wsparcia Justyna nie ma szans walczyć dalej z chorobą. Błagamy, pomóżcie ocalić naszą córkę! - apelują rodzice Justyny.

Nie czas się żegnać!

Dziś wiele zależy od nas. Justyna toczy zacięty bój ze śmiercią, która jakby się uparła, że tak łatwo nie odpuści 20-latce. Z jak dużą armią stanie do walki? To już zależy od nas.
Śpieszmy się kochać ludzi, by zbyt szybko nie odeszli... Spieszmy się!

WIDEO: „Co za akcja!” z piłkarzem Wisły Kraków Pawłem Brożkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska