https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kacper Śmiglewski, napastnik Cracovii: Od Bena i Micka mogę się wiele nauczyć

Jacek Żukowski
Kacper Śmiglewski, napastnik Cracovii
Kacper Śmiglewski, napastnik Cracovii cracovia.pl
Kacper Śmiglewski zagrał w ekstraklasie pierwszy raz po ponad rocznej przerwie. W meczu z Rakowem gola nie zdobył, podobnie jak żaden piłkarz w tym meczu, ale był bliski pokonania bramkarza częstochowian. Najważniejsze, że wrócił do gry po ciężkiej kontuzji, która zabrała mu cały rok grania.

Wrócił pan do gry w ekstraklasie po ponad rocznej przerwie. Były owszem mecze sparingowe, ale teraz wreszcie mecz o stawkę, z Rakowem Częstochowa, i to od razu w wyjściowym składzie.

Tak był to dla mnie wielki zaszczyt, że mogłem wyjść na ten mecz w pierwszym składzie. Naciskaliśmy mocno na Raków, mało zabrakło, by przechylić szalę na naszą korzyść. Mamy jednak z tego jeden punkt.

Było blisko, by powrót podkreślił pan zdobytą bramką, zabrakło bardzo niewiele pod koniec pierwszej połowy.

Uderzyłem instynktownie po podaniu Bena Kallmana, ale zawodnik Rakowa trącił piłkę i mieliśmy z tego tylko rzut rożny.

Oba zespoły podeszły do siebie z dużym szacunkiem, zarówno wy Rakowowi, jak i przeciwnik wam zostawił bardzo mało miejsca.

Było to twarde spotkanie, wyszliśmy z taką mentalnością, że nie odstawiamy nogi. Musieliśmy zaznaczyć, że tu jest nasz dom i że jak gramy u siebie, to musimy pokazywać swoją wyższość.

Starał się pan nakręcać publiczność, by stadion jeszcze bardziej was niósł.

Kibice jak zawsze bardzo dobrze się zaprezentowali, ale trzeba było jeszcze podkręcić tą dynamikę. Instynktownie to zrobiłem. Uważam, że kibice w dobrej liczbie stawili się na trybunach, dali nam duże wsparcie i liczymy na to, że w kolejnych meczach będzie podobnie.

Jeszcze nie został przeprowadzony żaden transfer do Cracovii, ale pana powrót to niejako transfer, bo nie grał pan prawie rok z uwagi na kontuzję, też pan to tak czuje?

Uważam, że wracam po 11 miesiącach, ale byłem z drużyną cały czas, więc a propos transferu, to nie będę się wypowiadał, bo ja jestem zawodnikiem, skupiam się na grze. A byłem cały czas z drużyną, w szatni, kibicowałem, koledzy wiedzieli, że niedługo mogą się mnie spodziewać, czy to w treningach, czy w meczach.

Na pewno był to trudny czas dla pana.

To był długi czas. Zawodnik potrzebuje grania, uczestniczenia w treningach. Były chwile gorsze, lepsze, ale teraz jestem w tym miejscu w którym jestem, trenuję, dziękuję wszystkim, którzy się do tego powrotu przyczynili.

Kto panu najbardziej pomógł w dojściu do sprawności?

W pierwszej kolejności moja rodzina, było od niej przede wszystkim wsparcie psychiczne. Byłem w domu przez pierwszy okres po kontuzji, musieli mnie pielęgnować, czego nie lubię. Odwdzięczę się im w niedalekiej przyszłości. Pomogli rodzice, ale też grupa specjalistów, z którymi pracowałem w czasie rehabilitacji. Oni mnie wyciągnęli ciężką pracą, bardzo dużo im zawdzięczam, poświęcili mi dużo czasu. Klub też mi dużo pomógł, czy w rehabilitacji, czy w innych badaniach.

Trudniej było dojść do siebie pod względem fizycznym, czy psychicznym?

Pod względem psychicznym nie było źle, ale miałem czasem trudniejsze momenty, uważam, że było trudniej pod względem fizycznym. Wiadomo, że trzeba odbudować mięsień, by po powrocie na boisko nie odnowił się uraz.

Zmieniło się pana życie o 180 stopni.

Tak, w pierwszym tygodniu po kontuzji byłem przykuty do łóżka, a jak rok temu zaczęły się wiosenne rozgrywki, to zacząłem rehabilitację. Były momenty monotonii. Zaczynałem od siłowni, potem były ćwiczenia na leżance w klinice, i tak było przez miesiąc – dwa, ale nie załamywałem się. Miałem z tyłu głowy, że jeżeli wykonam dobrą pracę, to pomogę sobie i pomoże mi to w powrocie na boisko.

Nie bał się pan, że podczas pańskiej nieobecności ktoś inny gra w ataku i ciężko będzie potem wygrać rywalizację?

Nie patrzyłem na to, wolałem się skupić na tym, by dojść do pełnej sprawności, by trenować i grać. Nie miałem się czego bać, wolałem nie zaprzątać sobie tym głowy, tylko skupić się na powrocie na boisko.

Cracovia trochę zmieniła się przez rok. Zawodnik o pana profilu bardziej pasuje do filozofii gry sprzed roku, czy do tych dzisiejszych „Pasów”?

Uważam, że obie filozofie są podobne. Wiadomo, że każdy trener ma swoją koncepcję gry, ale uważam, że pomysł trenera Dawida Kroczka pasuje mi, niczego więc nie straciłem poprzez nieobecność.

Macie piąte miejsce w tabeli, to dobra pozycja wyjściowa do zaatakowania wyższych miejsc, niektórzy mówią o występach w europejskich pucharach, inni mówią, że to za wysoko. Przypatrywał się pan meczom w tym sezonie, z trybun, jak pan sądzi, o co będziecie wiosną grać?

Nie patrzę na to, co będzie, tylko na to, co jest. A więc koncentruję się na sto procent na każdym kolejnym meczu. Wykonaliśmy sporą pracę na obozie i zobaczymy jej efekty.

Nalegam jednak na prognozy. Będąc wewnątrz zespołu wie pan, jaka jest wasza siła, zna pan konkurentów. Jesteście w stanie powalczyć o tę pierwszą czwórkę?

Z moich obserwacji wynika, że w drużynie są bardzo dobre relacje i wysoki poziom piłkarski. Myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć o top 4.

Na pańskiej pozycji grają świetni zawodnicy – Benjamin Kallman - gwiazda Cracovii, czy Mick van Buren, mocny piłkarz. To dobrze dla drużyny, ale jest pewien problem dla pana, bo to mocni konkurenci, to trudni rywale. Jak pan to odbiera?

Wiem, że nie będzie łatwo, ale czy z Benjim, czy Mick’iem pomagamy sobie, więc rywalizacja jest na pewno zdrowa. Mogę się od uczyć od starszych kolegów. Mogę wynieść z tej rywalizacji wiele korzyści, będę więc z tego czerpał jak najwięcej.

Co szczególnie imponuje panu u Benjamina Kallmana?

Na pewno wykończenie akcji, utrzymanie się przy piłce. To jest to, co ma naprawdę dobrego i ogólnie patrząc na to, jak gra. Nie schodzi poniżej wysokiego poziomu, nie ma słabszych meczów, trzyma dyspozycję na równym poziomie. Tego będę chciał się uczyć.

Starsi koledzy z własnej woli podpowiadają panu?

Czasem Mick, czasem Benji podejdzie do mnie podczas treningu i powie, żebym inaczej coś zrobił. Relacje są bardzo koleżeńskie, ja też czasem o coś zapytam.

Poza napastnikami są w szatni zawodnicy, którzy wywarli na panu większy wpływ, na których się pan wzoruje?

Patrzyłem pod kątem tylko swojej pozycji, dlatego w głównej mierze Ben i Mick, ale np. Ajdin Hasić wywarł na mnie duże wrażenie, jest świetnym piłkarzem, wiele potrafi zrobić z piłką, ale też bez niej. Także Filip Rózga zrobił duży progres. Mamy dobry kontakt ze sobą i dzielimy się wnioskami. Starszy od młodszego też może się wiele nauczyć, bo każdy ma inne spostrzeżenia.

Jesteście z Filipem z różnych roczników – pan z 2005 r., kolega z 2006. Zagraliście razem jeden mecz w ekstraklasie, a jak było w zespołach juniorskich?

Tak, zagraliśmy z Ruchem Chorzów, było 4:4, było też kilka innych meczów w juniorach.

Jakie ma pan wzorce piłkarskie?

Z najwyższej półki jest to oczywiście Robert Lewandowski. Mimo upływu lat dalej prezentuje ten sam wysoki poziom. To moja pozycja, więc mam się od kogo uczyć.





od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska