- Kamieniołom w Wierchomli ma swoją bocznicę z rampą załadunkową, na której ładunek z wielkich wywrotek sypie się wprost do kolejowych węglarek - tłumaczy Edward Czoch, naczelnik sądeckiej Sekcji Przewozów i Eksploatacji PKP Cargo. - Załadunek wymaga od nas trzykrotnego manewrowania wagonami, żeby przygotować cały pociąg do drogi. Operacja trwa trzy godziny, ale to się opłaca nam i kamieniołowi. Także przyrodzie i drogom.
Czytaj także: Północna obwodnica Nowego Sącza dostanie dotacje rządowe?
Pociąg z Wierchomli ma 18 wagonów. W każdym mieści się 60 ton ładunku. To równoważy dwie lub trzy wielkie ciężarówki. Jeden skład, który ciągnie elektrowóz (niezanieczyszczający środowiska), eliminuje więc z uzdrowiskowego rejonu około 150 potężnych ciężarówek, wyrzucających do atmosfery mnóstwo spalin.
Z Wierchomli kursują trzy pociągi tygodniowo. Kamień jedzie na budowy dróg w województwie podkarpackim. Kiedy nastanie wiosna i roboty ruszą pełną parą, mają być nawet po dwa składy dziennie.
Wiosenna pogoda w środku zimy sprawiła, że wysyłkę kamienia - tłucznia rozpoczął także kamieniołom w Klęczanach. Pierwszy pociąg z 20 wagonami odjechał we wtorek. Dzięki temu znów ożył fragment wyłączonej z eksploatacji, niegdyś ważnej, linii kolejowej Nowy Sącz - Chabówka.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!