Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KAON, czyli sposób na fizykę

Halina Gajda
Klub Amatorów Odkrywców Nauki nie ma stałego miejsca, zbiera się w domach, czasem w jakiejś klasie. Ma za to najważniejsze: młodych ludzi z pasją do nauki innej niż w szkole. Zrobili sztuczny mięsień z żyłki wędkarskiej i poduszkowiec z płyty CD.

Tęgim głowom na światowych uniwersytetach zajęło to lata, o krociowych nakładach nie wspominając. Oni poczytali uczone traktaty, poszli do sklepu wędkarskiego, kupili trochę żyłki, podumali, pokombinowali, poskręcali. I wyszło. A raczej wyszedł. Sztuczny mięsień. - Taki sztuczny mięsień jest w stanie podnieść stukrotnie większy ciężar niż naturalny, tej samej wielkości - opowiada z przejęciem Klaudia Nosal, tegoroczna maturzystka.

Sprawa nie w kij dmuchał, bo taki mięsień to krok do lepszych protez kończyn. - Pewnie, że nasz nie jest tak dobry jak ten amerykański, ale doskonale nadawał się do sprawdzenia na przykład zjawiska kurczliwości - dodaje Klaudia. Przejęcie jest jak najbardziej "na miejscu". Klaudia wraz z grupą kolegów wróciła niedawno z Wrocławia, z Turnieju Młodych Fizyków.

Tutaj kilka słów wyjaśnienia. Otóż Międzynarodowy Turniej Młodych Fizyków organizowany jest od roku 1988. Tegoroczny finał odbędzie się na przełomie czerwca i lipca w Tajlandii. Organizatorami polskiej części turnieju są Polskie Towarzystwo Fizyczne, Instytut Fizyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, Uniwersytet Wrocławski i Pałac Młodzieży w Katowicach. - Drużyny startujące w turnieju rozwiązują zadania - doświadczenia - wyznaczone przez komitet organizacyjny, po czym opracowują sprawozdanie ze swojej pracy, które ocenia turniejowe jury.

Najlepsze drużyny dostają zaproszenie do udziału w półfinałach krajowych - tam właśnie byli nasi bohaterowie - w czasie których publicznie prezentują i bronią swojego rozwiązania zadania wskazanego przez konkurentów. Zwycięskie drużyny półfinałów walczą następnie w finale krajowym o prawo reprezentowania Polski w finale międzynarodowym - turniejowe zawiłości wyjaśnia Piotr Matys, opiekun młody fizyków.

Trzeba jeszcze wiedzieć, że - w pewnym sensie - na potrzeby turnieju zawiązała się grupa KAON, czyli ni mniej, ni więcej Klub Amatorów Odkrywców Nauki. - Chwilę później okazało się, że ów kaon to termin doskonale znany fizykom, a oznaczający najlżejszą cząstkę o niezerowej dziwności - tłumaczy fachowo Klaudia. - W sumie idealnie trafiliśmy, bo my tacy trochę dziwni jesteśmy - śmieje się.

Jej wyraźne tutaj przodownictwo nie jest bez przyczyny. To ona była prowodyrką przedsięwzięcia, tyle że jej partnerami okazali się gimnazjaliści. - Po prostu nikogo spośród znajomych nie udało mi się namówić na udział w turnieju - opowiada. - Zaczęłam więc szukać dalej i tak trafiłam do gorlickiej "piątki" - dodaje. Młodsi koledzy, trochę cichaczem, ze śmiechem komentują: - Powiedziała, że wystarczy wiedzieć, ile jest dwa razy dwa i... podsunęła kartkę, żeby się wpisać na listę - opowiadają. Klaudia, jak już miała listę w ręce, od razu znalazła respekt i posłuch...

- Na początku, gdy wchodziłam do sali na spotkanie, reszta grupy wstawała. Sporo czasu minęło, zanim im to przeszło - śmieje się. Wracając jednak do sprawy - gdy tylko grupa się ukonstytuowała, zdecydowała o starcie, trzeba się było wziąć za robotę. Turniej opiera się na tym, że drużyny dostają zestaw siedemnastu zadań. Ile z nich opracują i przygotują, zależy tylko od nich. Choć po prawdzie nie jest to tak do końca dowolność.

- Im więcej przygotowanych zadań, tym lepiej dla drużyny. Zadania dostaje się od przeciwników - opowiada Klaudia. Zważywszy na to, że KAON nie dysponuje żadnym zapleczem finansowym - oczywiście poza portfelem opiekuna, zaskórniakami uczestników i kieszeniami ich rodziców - trzeba było sobie radzić gospodarczo... - Źródłem zaopatrzenia były popsute meble z piwnicy, prywatne, domowe warsztaty członków grupy i czasem tylko sklep żelazny - opisuje Piotr Matys.

Myli się jednak, kto myśli, że wynikało to z banalności zadań. - Tematy wymagają przygotowania sprzętu, uzyskania zjawiska, zrozumienia go i opisania teoretycznego, a następnie wykonania pomiarów i skonfrontowania uzyskanych wyników z teorią, a potem dobrego opisania wszystkiego w sprawozdaniu, które powinno mieć charakter artykułu naukowego. Zakres potrzebnej wiedzy i umiejętności wykracza daleko poza program liceum o profilu matematyczno-fizycznym, a często wymaga sięgnięcia do artykułów naukowych pisanych w języku angielskim - opowiada z powagą.

Ewa Gryboś i Eliza Gryboś, gimnazjalistki z "piątki", budowały... poduszkowiec. - Taki z płyty CD i balonika - tłumaczą, widząc moje zdziwienie. - No, bierze się taką płytę, do niej przymocowuje dzióbek na przykład z płynu do mycia naczyń, nadmuchuje balon, który zakłada się na ów dzióbek, tyle że w stanie zamkniętym - opisują. Gdy otworzy się dzióbek, z balonika zaczyna ulatywać powietrze i płyta zaczyna rzeczywiście zachowywać się jak poduszkowiec. Prymitywność całego przedsięwzięcia jest pozorna, i to bardzo, bo mimo że to "tylko" płyta i kawałek balonika, to zjawiska fizyczne zachodzą takie same jak przy prawdziwym poduszkowcu, tyle że w skali mikro. - Zjawisko trzeba było opisać, uzasadnić naukowo - mówią bliźniaczki.

Jak to bywa, wraz ze wzrostem kłopotów i obowiązków, spada zapał i chęć do pracy, co w KAON-ie przełożyło się na rezygnację niektórych z uczestnictwa w projekcie. Braki ludzkie nie do końca dało się nadrobić. W sumie młodzi naukowcy opracowali dziesięć zadań tak od dechy do dechy, pozostałe siedem - nieco słabiej. Potem trzeba było je zaprezentować. W zasadzie dla wszystkich, poza Klaudią, była to nowość. - Klaudia zachowywała się jak mama-lwica. Bądźmy szczerzy, nie wszystkie drużyny były fair, zdarzały się wręcz złośliwości wobec nowicjuszy. Tymczasem Klaudia szybko to przytemperowała - dopowiada Piotr Matys. - Za co dostała brawa od reszty zespołów - dodaje Kacper Bednarz, również gimnazjalista z gorlickiej "piątki".

Przeciwnikami młodych naukowców z Gorlickiego byli uczniowie z VII LO im. Dąbrówki z Poznania, VIII LO im. Władysława IV z Warszawy i Akademickie LO Politechniki Wrocławskiej. Grupa KAON jest chyba drugą lub trzecią w dwudziestopięcioletniej polskiej historii turnieju drużyną gimnazjalną zakwalifikowaną do półfinału - podkreśla Matys.

Po zaciętej walce z przeciwnikami nie udało się obronić trzeciego miejsca, które grupa miała po etapie korespondencyjnym, ale sam udział w półfinale trzeba uznać za nadzwyczajne osiągnięcie. - Nie zasypiamy gruszek w popiele, spróbujemy za rok - zapowiada Kacper. - Tegoroczny występ we Wrocławiu trzeba traktować jako doświadczalny. Teraz, mądrzejsi o doświadczenia powalczymy - deklaruje z mocą. Grupa KAON szuka stałego miejsca do pracy i sponsora, który sfinansuje wyposażenie laboratorium i materiały do dalszych prac.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska