Historia sprzyja poglądowi, że zabicie zbrodniarza jest najlepszym rozwiązaniem, bo już więcej nie będzie zabijał. Czy to rozwiązuje problem przestępczości? Czy rzeczywiście srogość kary za zbrodnię daje pożądane rezultaty i uwalnia świat od podobnych przypadków w przyszłości? Okazuje się, że nie.
Zbrodnia jest niewątpliwie złem, jednym z najbardziej jaskrawych przestępstw moralnych, naruszających istotne i z gruntu podstawowe prawo człowieka do życia. Ale czy kara śmierci za takie przestępstwo jest rzeczywiście lekarstwem, pozwalającym ustrzec ludzi od podobnych zbrodni w przyszłości? Chyba nie. Zwraca się uwagę, że kara musi być proporcjonalna do zła zawartego w zbrodni. Słusznie. Ale pozostaje pytanie, w jakich wymiarach ma się zawierać ta proporcja?
Cóż można powiedzieć o szkodach, jakie wynikają ze zbrodni w stosunku do ludzi, zwłaszcza najbliższych mu osób, które przez całe życie będą cierpieć brak bliskich sobie osób, możliwości rozwoju siebie, swoich rodzin, układów towarzyskich społecznych i gospodarczych? To nie są koszta dające się przeliczyć na kwoty, procenty czy prestiż.
Cóż z tego, że kara śmierci zabójcy spowoduje jego fizyczne wyeliminowanie ze społeczeństwa, skoro zasiana przez niego idea walki o swoje, przez przemoc, nie zostanie skompromitowana w społeczeństwie, przez wykazanie, że siła fizyczna, nacisk psychiczny, użycie innych dostępnych środków przymusu, nie zyska w społeczeństwie uznania jako właściwy sposób życia na co dzień?
Kto jako tako świadomie przeżył ostatnie dziesiątki lat, zwłaszcza okres hitlerowskiej okupacji, a następnie czasy komunistycznego zniewolenia, nie może mieć wątpliwości, że rewolwer przystawiony do głowy nie jest w stanie rozstrzygnąć losów świata. To właśnie ta metoda uświadomiła współczesnemu społeczeństwu, że nie tędy droga. Kościół katolicki przeszedł długą ewolucję w ocenie kary śmierci. Dopuszczał ją w obronie tych, którym bez winy chciano odbierać życie.
Społeczeństwa, struktury władzy nie miały środków, by zabezpieczyć się przed niebezpieczeństwem ze strony agresorów. Nadszedł jednak czas, w którym państwa, zwłaszcza współczesne państwa demokratyczne, dysponują wystarczającymi środkami izolacji zbrodniarzy i w konsekwencji skutecznej ochrony społeczeństwa przed nimi. Kara śmierci traci w tych warunkach sens. Każdemu, nawet zbrodniarzowi, trzeba dać szansę ochrony jego ludzkiej godności, bo to jest wartość niezbywalna.
Zdumiewa stanowisko polityków, opowiadających się za wartościami chrześcijańskimi, u których pierwsze miejsce zajmuje ochrona życia, każdego życia ludzkiego, ale dla celów politycznych i przypodobania się opinii publicznej, sterowanej brakiem szacunku dla najwyższych wartości ludzkich - z jednej strony deklarują przynależność do Kościoła katolickiego, a równocześnie zastrzegają sobie, że w sprawie stosowania kary śmierci mają swoją niezależną politykę.
Niezależną od kogo? No oczywiście. Bóg się nie liczy. Liczy się partia i władza.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!