Wędkarstwo wymaga nie tylko umiejętności, ale też anielskiej wręcz cierpliwości. Kolejny raz dali temu dowód uczestnicy zmagań w Siepietnicy. Przez cztery dni robili wszystko, by zwyciężyć, choć tak naprawdę statuetka nie była najważniejsza. Dużo bardziej liczył się wspólnie spędzony czas.
- W zawodach wzięli udział zarówno mieszkańcy powiatu gorlickiego, jak i jasielskiego. Byli też zawodnicy z okolic Krakowa i Krosna – opowiada nam Piotr Zapert, członek Bieckiej Grupy Karpiowej Sazan, która zorganizowała zawody.
Wędkarskie zasady
W tego rodzaju zmaganiach nic nie jest z góry przesądzone. Bo ryba-olbrzym może złapać haczyk w ostatniej chwili. I wszystko się zmieni. Jeśli zaś chodzi o same zawody, to na tego typu łowiskach obowiązują określone zasady.
- Rybę, która złapie się na haczyk, trzeba bezpiecznie doholować do brzegu – opisuje dalej. - Później, z pomocą dużego podbieraka, wyciągnąć ja z wody i z największą ostrożnością ułożyć w specjalnej kołysce, która jest wypełniona wodą i wyściełana delikatnym materiałem – dodaje.
Obowiązkiem wędkarza jest także zdezynfekowanie ewentualnych ran ryby. Pamiątkowa sesja zdjęciowa też trwa krótko, później każda złowiona sztuka trafia na powrót do stawu.
Okazy na haczyku
Zwycięzcami tegorocznego Maratonu Karpiowego Siepietnica 2024 zostali Tomasz Konieczny oraz Sławomir Owsiak z wynikiem 56,05 kg. Miejsce drugie przypadło tandemowi Kamil Motyka oraz Gabriel Kowalski - 53,89 kg. Jako trzecia drużyna zakończyli rywalizację Tomasz Przybyłowicz i Arkadiusz Sokołowski z wynikiem 51,74 kg. Na czwartym miejscu uplasowali się Marcin Bogdan oraz Wojciech Zawiliński, a na piątym Ewelina Lepa i Krzysztof Dobek. Ten ostatni może się pochwalić największym złowionym karpiem – okaz ważył dokładnie 15,87 kg, zaś największy sazan – waga pokazała 9,78 kg – przypadł Marcinowi Bogdanowi.
W sumie zawodnicy wyciągnęli 114 sztuk ryb o wadze 570 kilogramów.
