Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Niewiadoma: Myślę nie tylko o kolarstwie

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Katarzyna Niewiadoma i Taylor Phinney
Katarzyna Niewiadoma i Taylor Phinney Instagram/Katarzyna Niewiadoma
Sporo zmieniło się w życiu Katarzyny Niewiadomej, zawodniczki z Ochotnicy Górnej. Zmieniła grupę kolarską z WM3 Pro Cycling na Canyon-SRAM, a w życiu prywatnym związała się z amerykańskim kolarzem Taylorem Phinneyem.

- Ostatnio ze znakomitej strony pokazała się Pani w wyścigu klasycznym Strade Bianche, zajmując w nim drugie miejsce. To jakieś przeznaczenie, bo już po raz trzeci z rzędu zajęła Pani właśnie tę pozycję. Czyżby zwycięstwo we Włoszech nie było Pani pisane?

- Nie wiem… Chyba Siena, gdzie kończy się ten wyścig wszystko co chce mi dać, to jest to właśnie drugie miejsce. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu uda mi się jednak stanąć na najwyższym stopniu podium, bo nie ukrywam, że to jest moje największe marzenie. Nie tracę nadziei. Ten wyścig jest tak specyficzny i tak ciężki, że będąc trzy razy druga wiem, że jestem cały czas na wysokim poziomie, tylko czegoś brakuje. Może trochę szczęścia? Zbieram więc doświadczenie i czekam, że los w końcu się do mnie uśmiechnie.

- Ściganie w tym roku to była prawdziwa masakra, patrząc na warunki pogodowe. Mówi się, że jest to wyścig białych dróg, ale w tym roku było inaczej – raczej brązowych. Przyjeżdżałyście na metę umorusane, jak po wyścigu przełajowym, oblepione błotem. Trzeba było wykazać hart ducha, by w ogóle ukończyć ten wyścig, nie mówiąc już o zajęciu w nim eksponowanego miejsca.

- Pogoda rzeczywiście była okropna od samego początku, walczyłam głównie z moimi słabościami – myślałam, że nie ukończę ścigania, że jest zimno, źle się czuję, że jest mnóstwo innych przeszkód. Miałam kłębowisko myśli w głowie. Cieszę się, że przezwyciężyłam kryzysy i kontynuowałam jazdę. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to był najcięższy wyścig w moim życiu pod względem fizycznym i psychicznym. Na pewno taki start uczy wielkiej pokory. Moi rodzice byli na mecie, nie widziałam się z nimi dwa miesiące, cieszyłam się bardzo na spotkanie z nimi, a nawet trudno mi było z nimi rozmawiać, byłam tak zmęczona, że niewiele mogłam dać z siebie.

- Rodzice często przyjeżdżają na Pani wyścigi?

- Dwa, trzy razy w ciągu sezonu. Wiedzieli, że Strade Bianche to jeden z moich ulubionych wyścigów, że będę tam walczyć i chcieli być przy mnie, wspierać mnie.

- Ile trzeba dochodzić do siebie po takim eksremalnym wysiłku?

- Dalej czuję się zmęczona (rozmowa odbyła się na czwarty dzień po wyścigu – przyp.). Miałam kłopoty, spóźniłam się na samolot, podróż ogromnie się wydłużyła, a musiałam po wyścigu udać się do Niemiec na testy rowerów, dopiero u siebie w domu odpocznę.

- U siebie w domu, czyli gdzie?

- Mieszkam i w Polsce, mając dom rodzinny w Ochotnicy Górnej i w Gironie. Wszystko zależy od pogody i czasu. Na razie ciężko mi wrócić do kraju ze względu na pogodę, zostaje więc ciepła Hiszpania. Cały luty spędziłam w Benidormie, gdzie miałam zgrupowanie z moją ekipą. Przenoszę się z miejsca na miejsce, w marcu będzie podobnie, w kwietniu będę przebywać w Belgii, gdzie będę startować w wyścigach klasycznych. W ogóle spędzam wiele czasu w hotelach.

- Jest Pani w nowej grupie, jak się Pani w niej czuje?

- W ubiegłym roku podpisałam kontrakt, w połowie roku. Mogłam się przygotować do zmiany. Zawsze podobała mi się ta ekipa, chciałam do niej trafić, bo znam kilka fajnych dziewczyn, które w niej jeżdżą. Wszystko jest bardzo profesjonalnie zorganizowane.

- Jeżdżąc jeszcze w Rabobanku była Pani w cieniu Marianne Vos, wybitnej zawodniczki. Pewnie chciała Pani wyjść trochę z tego cienia, pojeździć wreszcie na własny rachunek?

- Nie powiedziałabym, żebym była w jej cieniu. Wiele mnie nauczyła, bardzo dużo jej zawdzięczam. Niczego nie żałuję. Zmiana grupy była spowodowana tym, że chciałam spróbować czegoś nowego po czterech latach.

- Reżim treningowy wypełnia całe Pani życie podczas sezonu. Jak sobie Pani radzi z tą sferą pozasportową?

- Ciężko jest znaleźć jakieś hobby, bo kolarstwo zajmuje dużo czasu i też trzeba odpoczywać. Staram się rozwijać w inny sposób – za namową mojego chłopaka Taylora zaczęłam ostatnio rysować, malować. Nie jestem jakąś artystką czy ekspertem w tej dziedzinie, ale sprawia mi to przyjemność. Bawię się kolorami, cały czas mogę coś nowego odkrywać. To malarstwo abstrakcyjne. Taylor natomiast zdecydowanie ma talent jeśli chodzi o malarstwo.

- Taylor też jest sportowcem?

- Jest kolarzem, to Taylor Phinney, jeżdżący w grupie Education First. Znamy się od ponad roku. Jak tylko się da, to mieszkamy razem, niektóre wyścigi mamy w tym samym terminie, razem więc podróżujemy. Nie jest tak, że nie widzimy się przez kilka miesięcy.

- Jeżdżąc w Rabobanku mieszkała Pani głównie w Holandii, tam była baza grupy. Zmieniając miejsce na bardziej przyjazny klimat – Hiszpanię można mówić chyba o samych pozytywach.

- Z pewnością, zwłaszcza o tej porze roku, jest ciepło, przyjemnie.

- W ubiegłym roku zanotowała Pani bardzo fajne wyniki – trzecie miejsca w ardeńskich klasykach Amstel Gold Race, Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege. Na pierwsze półrocze te starty będą dla Pani priorytetem?

- Myślę, że tak, będę uczestniczyć w tych samych wyścigach.

- A co z Giro d’Italia kobiet to będzie celem numer jeden w tym sezonie?

- Na razie się na tym nie skupiam, bo jest to jeszcze odległy termin. Zobaczę jak wszystko pójdzie po klasykach, jak się będę czuła. Pojadę na zgrupowanie i wtedy wszystko się okaże. Zobaczymy, czy pojadę w Giro.

- Ale to był dla Pani raczej główny cel w poprzednich latach.

- Niekoniecznie. To media kreowały taką sytuację, która nie zawsze pokrywała się z rzeczywistością. Na pewno ukończenie tego wyścigu, zwłaszcza na dobrym miejscu jest cenne, ale nie jest to dla mnie najważniejsza sprawa w sezonie.

Więcej informacji o Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska