Raczkowski ma swoją wersję...
Niepołomiczanie stracili więc wielką szansę na doprowadzenie do remisu i ostatecznie przegrali 0:1.
A tak tłumaczył swą interpretację Raczkowski przed kamerą Canal +: - Przy ocenie tej sytuacji sędzia asystent zasygnalizował sędziemu głównemu fakt kontaktu piłki z ręką, co my jako sędziowie VAR musieliśmy zweryfikować i zarekomendować sędziemu najlepsze z naszej strony rozwiązanie – tłumaczył Raczkowski. – Kierując się oceną sytuacji musimy brać pod uwagę kryteria, w tym przypadku jednym z kryteriów była odległość zagrania piłki przez napastnika w kierunku blokującego obrońcy i ocena tego, w jaki sposób była ułożona ręka w momencie kontaktu piłki z ręką obrońcy, który doprowadził do tego, że piłka uderzyła go w rękę. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób były ułożone te ręce, czy w sposób naturalny, w jaki sposób było ułożone ciało? Kamera zza bramki doskonale pokazuje, że w momencie kontaktu, kiedy zawodnik został trafiony wysoko w biceps ręka jest minimalnie odwiedziona, obrońca zrobił wszystko, by schować tę rękę, w momencie kontaktu jest ona wzdłuż ciała, co kamera zza bramki pokazuje jako dowód tego, co zrobił obrońca, który próbował uniknąć kontaktu, wiedząc o tym, że może taki kontakt spowodować. Te kryteria podaliśmy sędziemu w trakcie wideoweryfikacji, zgodził się z nami i na podstawie tego postanowił odwołać rzut karny.
Lyczmański też
Raczkowski mija się z prawdą twierdząc, że ręka Matthysa byłą przy ciele – było zgoła inaczej. Zresztą potwierdza to ekspert stacji Canal +, były sędzia Adam Lyczmański.
- Oglądając mecz, czułem na mojego sędziowskiego nosa, że była to decyzja asystenta – mówi. – Chcę powiedzieć, że moim zdaniem była to bardzo dobra decyzja asystenta i bardzo dobra podpowiedź. Co do kryteriów, to po kolei: czy ręka była scalona? Moim zdaniem nie. Czy nie poszerzał obrysu ciała? Moim zdaniem poszerzał. Kolejny argument – czy było za blisko? Tutaj uważam, że sędzia się myli, bo nie było to na tyle blisko, żeby to kryterium wziąć pod uwagę. Czy zawodnik Motoru nie widzi piłki? Widzi. Czy chowa ręce? Chowa, ale cztery, pięć sekund szybciej on te ręce chowa za plecami, po czym wykonuje dwa, trzy kroki w lewo i z pełną świadomością moim zdaniem to jest działanie tego zawodnika i te kryteria, które przedstawił sędzia nie przemawiają do mnie i uważam, że pierwsza decyzja sędziego z boiska była prawidłowa i co ważne, on bardzo dobrze ten mecz prowadził. A czy od razu dał się przekonać? Zwróćmy uwagę, jak długo trwała ta wideoweryfikacja. To nie było podbiegnięcie do monitora na 5 – 7 sekund w sytuacji czarno-białej tylko trwało to bardzo długo i powiem, niestety, moim zdaniem, niepotrzebnie.
Błąd ludzki
A tak o tym zdarzeniu mówi Marek Bartoszek z zarządu Puszczy: - Wiadomo, że bardzo dużo ludzi w ostatnich tygodniach pracowało nad organizacją tego meczu i miało to być takie zwieńczenie tygodnia. Cóż, taki jest sport. Zawodnikom nie można odmówić zaangażowania, ale zadziałał syndrom pierwszego meczu w Niepołomicach, wyzwolił on dość duże emocje. Co do tej sytuacji z karnym, to każdy popełnia błędy. Tylko nie wiem, czemu VAR zamiast ułatwiać życie, zaciemnia. Nie jestem sędzią, ale interpretacja stop-klatek to nie jest chyba to, o co chodzi. Nie zwalam jednak na to. Szkoda tylko, że sędzia gwizdnął karnego, widząc sytuację z boiska, a potem zmienił decyzję.
W Pucharze Polski z Pogonią
Bartoszek podkreśla pracę i zaangażowanie wielu osób, by wszystko wypadło jak należy. Przed klubem kolejne wyzwania organizacyjne, choćby mecz półfinału Pucharu Polski z Pogonią Szczecin.
- Cieszymy się, że znowu zagramy u siebie – mówi Bartoszek. - Nie pamiętam już, kiedy w Niepołomicach graliśmy w Pucharze Polski, minęło trochę czasu (dokładnie 4 lata, bo w marcu 2021 Puszcza uległa Arce 2:5).
Komplementy od Stolarskiego
A tak trener gości odniósł się do powrotu Puszczy do Niepołomic trener gości Mateusz Stolarski.
- Mówiłem już przed meczem, że Puszcza awansowała sportowo i zawsze uważałem, że ten klub powinien klub grać u siebie – twierdzi trener. - Jedyne, co mnie zastanawiało, to grząskie boisko, ale i przynajmniej o połowę lepsze niż to w Białymstoku. Żadne warunki na stadionie nie sprawiały nam trudności, dziękuję za miłe przyjęcie. Przywitano nas już dzień przed meczem, polecam Niepołomice, nie mogę się doczekać kolejnego przyjazdu.
