Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawalerskie nocne życie Krakowa

Przemek Franczak
fot. archiwum Polskapresse
Przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy przestają go zapraszać na wieczory kawalerskie i pępkówki, a zaczynają na stypy. Ale to jeszcze nie jest mój moment. Zadzwonił telefon. Będzie kawalerski. Trochę się zdziwiłem, bo wiedziałem, że niektórzy z moich znajomych zaczynają się rozwodzić, ale zapomniałem, że są jeszcze tacy, którzy nie zdążyli się ożenić.

Zatrzepotałem żonie rzęsami, krzywą minę zrobiła bardzo (żony strasznie nie lubią wieczorów kawalerskich, Amerykanie za dużo filmów na ten temat nakręcili), ale jest na to sposób. Kochanie, mówię, taki wieczór to dla mnie doskonała okazja do obserwacji i analizy ludzkich postaw. Ja, osobnik ciekawy świata, a uwikłany w życie rodzinne, nie mam przecież w ogóle czasu na badanie życia nocnego Krakowa. Zgodziła się. Ma słabość do naukowców.

Ściśle naukowe podejście prezentowałem od samego początku, bez żadnej ściemy, ale moja propozycja przeprowadzenia socjologicznego eksperymentu - ocierającego się przy okazji o stosunki międzynarodowe - polegającego na zrewanżowaniu się Anglikom, złożeniu im wizyty, narobieniu wiochy na Wyspach i bieganiu nago po Trafalgar Square, przeszła bez echa. Tak więc przedmiotem obserwacji stał się wieczór klasyczny: siedzą faceci, gadają o niczym, po trzech piwach komuś się zachciewa obecności kobiet i potem resztę nocy spędza się na ich szukaniu.

Nie powiem, byłem w tych poszukiwaniach kulą u nogi, bo nie przebrnąłem ani jednej selekcji na wejściu do ponoć modnych krakowskich klubów. - Nie wpuszczamy osób w sportowym obuwiu i bluzach z kapturem. Takie mamy dyrektywy - oświadczały selekcjonerki i odmawiały uchylenia przede mną tego sznura z frędzlami, bramy do zamkniętego dla postronnych świata. Zrobiono ze mnie pospolitego dresiarza (choć popatrzcie na ulice, dresy weszły teraz do modowego mainstreamu), ignorując w ogóle szlachetność i mądrość spojrzenia. Nie znają się na ludziach te selekcjonerki wcale. Poza tym, jakie obuwie sportowe - to były amerykańskie trampki, szyk szyków, trend trendów, w Lidlu, najpopularniejszym obecnie w Polsce domu mody (wieczorowe kreacje leżą koło pomidorów), takich nie sprzedają. Kaptur? Miałem, owszem, ale wyłożony na marynarce. Jednak no pasaran, koniec, kropka.

W sumie to ucieszyłem się nawet, że nie chcą mnie w takich miejscach, że nie spełniam norm wysublimowanego klubowicza - w końcu ja też mam swoje dyrektywy - tylko współtowarzyszom było smutno. Powciskali się w spodnie rurki, krawaty śledziki, wysokie buty rozsznurowane a la Colin Farrell, a tylko mogli przyglądać się, jak magiczną barierę przekraczają odpicowane, rozświergotane lasencje i ich partnerzy, też odpicowani, choć mniej rozświergotani. Ich skupione miny zdradzały raczej pewien niepokój, jakby w myślach próbowali oszacować siłę nabywczą swoich kart kredytowych i przypomnieć sobie saldo na koncie.

W końcu uczestnicy wieczoru mimochodem mnie zgubili i porzucili, co przyjąłem ze zrozumieniem. Radośnie podreptałem do "Dymu", bo jeszcze nie zdarzyło się, żeby tam kogoś nie wpuścili. To znaczy, raz się zdarzyło, że pewien artysta fotografik, taka środowiskowa gwiazdka socjometryczna, został przyłapany na sikaniu do umywalki i dostał kilkumiesięczny zakaz lokalowy, ale to był wyjątek. Żadna to zresztą kontrowersja, bo niech nie zwiedzie was ekskluzywność miejsc ukrytych za plecami selekcjonerów, minięcie których ma stanowić symboliczny wstęp do niedostępnych dla zwykłych śmiertelników doznań. Zdawać by się mogło, że wciąga się tam kokainę ze złotych tacek, a tymczasem tam też szczają do umywalek, a już na pewno po podłodze. Proza (nocnego) życia.

Brakiem dostępu do densflorów nie ma się co przejmować. Najważniejsze, żeby przy okazji wyjścia w miasto wpuszczono was w jedno miejsce. Do własnego domu. Ja tym razem selekcję przeszedłem śpiewająco (dosłownie i w przenośni).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska