– Dziękuję drużynie, że po takim meczu, jak ten w Szczecinie, potrafiła zostawić to z tyłu i zaczęła grać w piłkę tak, jak życzyliśmy sobie na treningach – mówi Kazimierz Kmiecik. – Uważam, że chłopcy dali z siebie wszystko i chciałbym, żebyśmy taką formę podtrzymali w kolejnych meczach.
Szkoleniowiec przyznał, że zmiany w drugiej połowie podyktowane były zbliżającym się meczem w Pucharze Polski z Lechem Poznań, który czeka wiślaków już w najbliższą środę. – Maciek Sadlok nie może grać w Pucharze Polski, dlatego go zmieniliśmy. Chcieliśmy też „oszczędzić” Pawła Brożka i „Bogusia” – tłumaczył Kmiecik.
Przyznał również, że na boisko celowo zostali wpuszczeni Jakub Bartosz i Adam Mójta, by łatwiej było im wyrzucić z głów słabszy występ sprzed tygodnia. – Cała drużyna musi być razem, żeby w każdej chwili być gotowym. Zdarza się, że jeden mecz jest słabszy, ale w drugim można zagrać bardzo dobrze. Nie jest tak, że odsuwa się zawodnika, bo zagrał słabiej. Chcieliśmy ich odbudować, żeby w kolejnych spotkaniach grali jeszcze lepiej – powiedział na koniec trener Wisły.