Kęczanin przegrał dotąd tylko raz, w Olkuszu 1:3, kiedy to miejscowy Kłos był na szczycie tabeli. Jednak trener olkuszan Roman Socha otwarcie mówi, że jego zespół tylko bawi się w siatkówkę i żaden awans go nie interesuje.
W Kętach także nie wszystko jest jasne. Wszak we wrześniu ubiegłego roku zespół musiał się wycofać z walki na zapleczu ekstraklasy, choć sportowo się w niej obronił. Czy zatem będzie walczył o awans, który wiąże się z większymi kosztami na szczeblu centralnym?
- Granie dla grania, żeby nie awansować, jest zabijaniem ducha sportowej rywalizacji – uważa Marek Błasiak, trener i prezes kęckiego zespołu. - Na razie jednak trudno mówić o konkretnych planach na przyszłość. Pracujemy nad finansowaniem klubu, ale – jak już mówiłem, kiedy oddawaliśmy miejsce na zapleczu ekstraklasy – drużyny na wyższym szczeblu musi chcieć całe kęckie środowisko.
Obecny seniorski zespół został oparty w całości na wychowankach. To są chłopcy, z których spora grupa jeszcze w przyszłym sezonie pozostanie w wieku juniorskim. Z szerokiej ubiegłorocznej pierwszoligowej kadry w obecnej ekipie pozostali tylko Michał Toczko i Kordian Szpyrka. Ten drugi miał możliwość pozostania na zapleczu ekstraklasy. Jednak zrezygnował z gry w Ostrołęce. Do zespołu zdecydował się wrócić Arkadiusz Błasiak.
- Zawsze powtarzam, że jeśli są chętni do poprowadzenia klubu, możemy go oddać, żeby sprawdzić się w innych miastach, w nowych realiach, gdzie jest korzystniejszy klimat dla sportu – analizuje Marek Błasiak.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska