Do rodzinnej tragedii doszło w miniony poniedziałek (1 kwietnia) o godz. 5.30 na schodach przed domem rodziny G. w Kętach Podlesiu. 53-letnia Bożena G. została zaatakowana przez swojego męża, równolatka - Piotra.
Naocznym świadkiem była kobieta, która jechała samochodem w stronę centrum Kęt. Musiała coś niepokojącego zauważyć, skoro na ostrym łuku drogi, zamiast skupić się na jeździe, zaczęła wzywać pomocy głośno trąbiąc. Klakson zbudził syna małżonków, który wybiegł z domu. Na miejsce dobiegli też pracownicy niedalekiej firmy. Ujęli 53-latka. Potem przyjechały radiowozy i karetka.
Tragedia na oczach innych
W niewielkich Kętach Podlesiu wszyscy znają wszystkich, ale o rodzinie G. niewiele mówią.
- Nie utrzymują z nikim kontaktów, takie odludki z nich są - mówiła we wtorek dziennikarzom „Gazety Krakowskiej” jedna z sąsiadek. - Do kościoła nie chodzą. Nieraz tylko dzień dobry powiedzą na ulicy - dodaje starsza pani.
- Straszna tragedia i dla nich, i dla nas. Mam tylko nadzieję, że ona przeżyje - powiedziała we wtorek przez uchylone drzwi inna z sąsiadek.
Drzwi domu, gdzie dochodziło do rodzinnych awantur, nie otworzył żaden z domowników, choć w oknie widać było pochyloną postać.
- Dziadek Zbyszek jest w porządku, ale ten jego syn Piotrek i dwóch wnuków, to same problemy - mówi napotkany mężczyzna. - Nie wylewają za kołnierz, często się awanturują, zresztą siedzieli w kryminale. Policja co chwilę tam jest – dodaje.
- Jadąc w poniedziałek rano do pracy, widziałem mężczyznę leżącego na chodniku i stojących nad nim dwóch policjantów - relacjonuje mieszkaniec Nowej Wsi. - Pomyślałem, że na tym zakręcie znowu doszło do wypadku i czekają na pogotowie. Dopiero później dowiedziałem się, co się stało – dodaje.
Sąsiedzi rodziny G. mają dobre zdanie jedynie o seniorze rodu i zmarłej kobiecie. - Utrzymywała tych swoich darmozjadów, pracując w kuchni w szkole - mówi sąsiad.
Bożena G. została dwukrotnie ugodzona nożem kuchennym w brzuch. W specjalistycznym szpitalu w Bielsku-Białej przeszła skomplikowaną operację. W środę o trzeciej nad ranem zmarła.
Recydywista w areszcie
Dopiero następnego dnia po tragedii, kiedy mężczyzna wytrzeźwiał (w chwili zatrzymania miał 2,40 promila alkoholu we krwi), Piotr G. został przesłuchany i doprowadzony do prokuratury, a potem do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. Twierdził, że od dłuższego czasu nie układało się między nimi, bo żona „przyprawiała mu rogi”. Często kłócili się, a w poniedziałek, kiedy znowu wróciła nad ranem do domu, nie wytrzymał i „dziabnął ją” dwa razy nożem.
Piotr G. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała swojej żony. Został aresztowany na trzy miesiące.
- Jeżeli zmienią się ustalenia dotyczące tego zdarzenia, a do takich możemy zaliczyć wyniki sekcji zwłok, wówczas prokurator może zmienić kwalifikację - informuje prokurator Mariusz Słomka, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Więzienie za fałszowanie przebiegu. Są zmiany w prawie
