https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Klapsy za brak cyrkla na lekcji. Nauczycielki wciąż nie udało się oskarżyć

Paweł Szeliga
archiwum szkoły
Od pół roku nie udało się postawić przed sądem Marii D.-C., matematyczki z Zespołu Szkół w Wilkowisku (gm. Jodłownik), oskarżonej o znęcanie się nad uczniami. Według prokuratury, doświadczona nauczycielka z 20-letnim stażem w zawodzie zmuszała uczniów z IV klasy podstawówki do bicia ich koleżanki, która zapomniała przynieść cyrkiel na lekcję. Wcześniej, gdy dzieci nie godziły się realizować podobnych sankcji wobec zapominalskich uczniów, były zmuszane do robienia pompek i chodzenia w kucki po klasie. W kwietniu 2012 r. czwartoklasiści ulegli matematyczce, która kazała położyć się uczennicy brzuchem na ławce. Koledzy dawali jej klapsy, by w ten sposób ukarać ją za brak przyborów lekcyjnych.

Od kwietnia ubiegłego roku matematyczka nie uczy już w Wilkowisku. Została zawieszona przez dyrektorkę szkoły Barbarę Fiust. W styczniu prokuratura oskarżyła nauczycielkę o znęcanie się nad uczniami. Sprawa trzykrotnie wchodziła na wokandę limanowskiego sądu, ale nie mogła się rozpocząć, gdyż na kilka godzin przed rozprawą Maria D.-C. przesyłała zwolnienie lekarskie. Ostatnie, podpisane przez lekarza sądowego, 6 czerwca.

- Jako prawnik nie jestem kompetentny do weryfikacji ustaleń lekarskich - mówi prezes Sądu Rejonowego w Limanowej Piotr Borkowski. Dodaje, że jest jednak nadzieja na to, iż proces ruszy, gdyż medyk zapewnił, że Maria D.-C. będzie w stanie stawić się w sądzie po 10 czerwca. Dlatego datę kolejnej rozprawy sędzia wyznaczył na 20 czerwca. - Oskarżona ma adwokata, więc możemy założyć, że podejmie merytoryczną obronę, a nie ograniczy się do stosowania uników - uważa Borkowski.

Zwolnienia lekarskie uniemożliwiły też małopolskiemu kuratorium postawienie nauczycielki przed komisją dyscyplinarną. Udało się jedynie zakończyć postępowanie sprzed dwóch lat, dotyczące wypuszczenia przez matematyczkę ucznia do domu bez powiadomienia o tym dyrekcji szkoły. Maria D.-C. dostała za to naganę. Od tamtej pory kuratorium nie udało się jej przesłuchać w sprawie incydentu z biciem uczennicy.

- Przedstawiała zwolnienia lekarskie na dzień, w którym miała się stawić przed komisją - opowiada Janusz Szklarczyk, rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli przy wojewodzie małopolskim. Po kilku nieudanych podejściach do rozmowy z Marią D.-C. kuratorium uznało, że zaczeka z tym do zakończenia procesu sądowego.

Kłopot w tym, że od pół roku nie może się on rozpocząć. - Niesłuszne oskarżenie mnie o stosowanie przemocy wobec uczniów odbiło się na moim zdrowiu - przekonuje Maria D.-C. - Dlatego potrzebuję czasu na zebranie sił do obrony. Osłabienie nie przeszkodziło jednak matematyczce w walce o pieniądze przed sądem pracy. W dobrej kondycji stawiła się tam 18 marca. 10 dni później, gdy miał ruszyć jej proces karny, znowu była chora.

- W zasadzie nie wiem, o co konkretnie walczy, ponieważ wypłaciłam jej zaległe wynagrodzenie - podkreśla Barbara Fiust. - W sądzie pracy usłyszałam, że Maria D.-C. musi dokładnie przeanalizować wpływy na jej konto, więc pewnie stąd ta sądowa sprawa.

Do września szkoła płaciła matematyczce całą pensję - 3105 zł brutto, należne nauczycielowi dyplomowanemu. W październiku przestała jednak wypłacać wynagrodzenie Marii D.-C., zastrzegając, że zwróci jej pieniądze, jeśli ta wygra proces karny. Wtedy matematyczka wniosła sprawę do sądu pracy. Zanim rozpoczął się ten proces, jeszcze przed 18 marca, szkoła poszła jej na rękę i wypłaciła wstrzymane wynagrodzenie. W styczniu dyrektorka Fiust skorzystała jednak z prawa do obniżenia zawieszonemu nauczycielowi pensji o połowę. I taka właśnie kwota wpływa nadal co miesiąc na konto Marii D.-C.

- Mniej więcej tyle samo pieniędzy kosztuje szkołę zatrudnienie nauczyciela stażysty, który uczy za nią matematyki - dodaje dyrektorka Zespołu Szkół w Wilkowisku. - Musiałam znaleźć kogoś na zastępstwo, co dodatkowo obciąża nasz budżet.

Zdaniem Janusza Szklarczyka, zawieszona matematyczka korzysta z przywileju gwarantowanego jej przez Kartę Nauczyciela. - Każdy chciałby móc nie chodzić do pracy, a jednocześnie pobierać pensję, choćby pomniejszoną o połowę - komentuje Szklarczyk. - Jest jednak kwestią honoru, czy się z tej możliwości korzysta.

Sędzia Borkowski twierdzi, że odwlekanie procesu przez Marię D.-C. może jej tylko zaszkodzić. Tworzy bowiem złą atmosferę wokół jej osoby. - Jednak oskarżona, która ma prawo do uczciwego procesu, może faktycznie być chora - zastrzega sędzia Borkowski.

Sama Maria D.-C. od początku konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Podkreśla, że robienie przez uczniów pompek czy chodzenie w kucki było elementem gimnastyki śródlekcyjnej dla rozluźnienia atmosfery i pobudzenia dzieci do myślenia.
Prokuratura ma jednak odmienne zdanie na ten temat. Kobiecie oskarżonej o znęcanie się nad uczniami grozi do pięciu lat więzienia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
szok
Jaka jest prawda, to nikt nie wie. Może i zasługuje na karę. W każdym razie pamiętam, że jak dostałem po łapach od nauczycielki drewnianym piórnikiem(w roku 1947), to przez całą edukację okazywałem szacunek nauczycielem. A zdarzały się różne aparaty. Dziś to nie szkoła, tylko jeden burdel, jak to wynika z mediów i obserwacji.
o
old44
Musiała te pompki z proboszczem przećwiczyć. Czy to panienka jest czy księżulo mężowi rogi przyprawił?
r
rem
zaocznie.
Miga się?
Wlepić parę klapsów, to zaraz do sądu na rozprawę przyjdzie.
m
marek popiela
Ta nauczycielka jest kochanka i naloznica ksiedza proboszcza majac z nim dwojke dzieci. Jako taka jest nietykalna i nikt jej nic nie zrobi. Stoi za nia Kuria a ta wszystkim rzadzi.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska