Początek bieżących rozgrywek był dla kaszowian obiecujący, zespół w trzech meczach zdobył 7 punktów. Dwa następne spotkania jednak przegrał, a po klęsce u siebie z Bronowianką Kraków (aż 1:6) sytuacja zrobiła się nerwowa. Kryzys udało się szybko zażegnać, pięć następnych kolejek przyniosło komplet punktów i wyraźny awans w tabeli. Co sprawiło, że drużyna wróciła na właściwe tory?
- Jak się nie da po dobroci, to czasem trzeba kijem pogrozić. Przeprowadziliśmy rozmowy „wychowawcze” z zawodnikami. Część odpoczywała od gry i mogła na wszystko spojrzeć z boku. Potencjał drużyny na pewno jest dużo większy, niż pokazywała to na boisku - mówi trener Robert Stanula.
Jak dodaje, zespół na taki wstrząs zareagował pozytywnie. - Poprawiła się frekwencja i zaangażowanie na treningach. Widać też, że gramy lepiej, zwłaszcza w obronie. W pierwszych pięciu meczach straciliśmy aż 14 goli, w pięciu następnych - tylko cztery. Sami strzelamy dużo więcej bramek, w czym pomaga nam też nowe, lepsze boisko - podkreśla trener Stanula.
Dodajmy, że po oddaniu do użytku nowego obiektu w Kaszowie, w innym miejscu, nie ma już także problemów z miejscem do treningów, jeśli pogoda nie sprzyja. Stara murawa, po mocnych opadach, szybko nie nadawała się do gry. Mając taki stadion, spełniający wymogi IV ligi, piłkarzom nie wypada nie walczyć o awans. Czego zresztą trener nie krył przed rozpoczęciem sezonu.
- Chcemy w ostatnich trzech meczach jesieni zdobyć komplet punktów. Wtedy będzie bardzo dobra pozycja wyjściowa do walki o awans. Mamy jednak problemy kadrowe, ze składu wypadł choćby Dawid Nosek, który w tej rundzie już raczej nie zagra - mówi szkoleniowiec.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU