W sylwestra uroczyście otwarto dom dziecka. Zrujnowany obiekt w Rytrze 1 stycznia wrócił do spadkobierców przedwojennych właścicieli. - Jak widać dzisiaj, protesty nie były niczym uzasadnione - mówił podczas uroczystości wicestarosta nowosądecki Mieczysław Kiełbasa.
Mieszkańcy podsądeckich Klęczan winą za dawny sprzeciw obarczali urzędników. Ci bowiem mieli ich wprowadzić w błąd, używając niejasnej terminologii. Na początku budowy mówili, że we wsi powstanie "ośrodek wychowawczy". Dla większości klęczan oznaczało to poprawczak z nieletnimi bandziorami.
Wicestarosta Kiełbasa wielekroć przyjeżdżał i wyjaśniał, że chodzi o zwyczajny dom dziecka. Po tych rozmowach pojechała do Rytra delegacja mieszkańców z drobnymi upominkami dla dzieci. - Strach ma wielkie oczy - przyznał Stanisław Kantor, sołtys Klęczan.
We wsi nikt już nie boi się "obcych". Sprzedawczynie w sklepie bardziej niż kradzieży spodziewają się większej sprzedaży lodów i słodyczy.
Wokół domu dziecka urządzono ogólnodostępny teren rekreacyjny dla dzieci i pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej. Wychowankowie mają dwu- i trzyosobowe pokoje, dwie duże świetlicami i aneksyi kuchenne. - W Rytrze były fatalne warunki, tu jest ładnie i ciepło - ocenił najstarszy, 18-letni wychowanek Piotr Chowaniec.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Miały być hostessami, trafiły do zagranicznych klubów dla mężczyzn