Władze AZS AGH domagają się, by publicznie przeprosił za swój wpis na Facebooku. Ma na to tydzień, później może zostać nawet zdyskwalifikowany.
– O tym, że jestem zawieszony, dowiedziałem się od dziennikarki, która do mnie zadzwoniła w tej sprawie. Ponoć miałem dostać do ręki pismo z klubu, ale nic takiego nie było. Oficjalnie nic nie wiem – mówi Wysoczyński.
Próbował skontaktować się telefonicznie z prezesem AZS AGH Jarosławem Jakubskim, aby wyjaśnić sprawę, ale bezskutecznie. (Nam też – do czasu publikacji – nie udało się dodzwonić do prezesa, a w biurze AZS AGH nie było nikogo, kto mógłby się odnieść do sprawy).
– Chcę się spotkać z prezesem i wyjaśnić sytuację – mówi Wysoczyński. – Na razie trudno mi się odnieść do tego zawieszenia. W swoim poście faktycznie użyłem mocnych słów, ale nie obraziłem nikogo personalnie, więc nie wiem, kogo i jak mam przeprosić. Zresztą ten wpis usunąłem, a zamieściłem inny, w którym publicznie przeprosiłem wszystkich za niestosowną treść.
Pływak przyznaje, że użył słów, których nie powinien, ale z drugiej strony – wówczas pewnie nikt nie zainteresowałby się sprawą. A po wywołaniu tematu wysokości wsparcia magistratu dla pływaków się rozwija. Krakowskie środowisko wystosowało list otwarty do prezydenta miasta, apelując m.in. o sprawiedliwszy podział środków.