Z ustaleń śledztwa wynika, że mieszkanie, w którym w niedzielę rano znaleziono zwłoki pary 26-latków, było zamknięte od wewnątrz. Według wstępnych wyników sekcji zwłok kobieta zmarła w wyniku ciężkich obrażeń nożem. Kilka ciosów trafiło prosto w serce. Najprawdopodobniej zadał je jej chłopak, który później zażył śmiertelną dawkę narkotyków.
Prof. Tomasz Konopka, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, zwraca uwagę, że tzw. samobójstwa poszerzone zdarzają się rzadko.
Kraków. Nowe fakty w sprawie śmierci pary na Kazimierzu
WIDEO: Makabryczne odkrycie na krakowskim Kazimierzu. Prokuratura wszczęła śledztwo
- Powody takich zachowań mogą być różne, np., zabójca po zamordowaniu ofiary z rozpaczy odbiera życie sobie lub ktoś przed samobójstwem zabija inną osobę, żeby ta nie cierpiała po jego śmierci. Zdarza się też, że osoby planują wspólną śmierć - tłumaczy prof. Konopka.
Obecnie trwają przesłuchania świadków i zabezpieczanie monitoringu. Śledztwo zostało wszczęte pod kątem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
W mieszkaniu przy ul. Estery 3 znaleziono duże ilości tabletek i białego proszku.
- Badania wykażą, czy są to środki psychoaktywne, czy też tzw. dopalacze. Zabezpieczono także noże, telefony i inne przedmioty - mówi prok. Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 26-latkowie od kilku lat wynajmowali mieszkanie, a przyjechali do Krakowa na studia. Sąsiedzi przyznają, że często mijali się z nimi na klatce schodowej. Mało kto jednak wiedział o nich coś więcej.
- Dziewczyna była ładną, wysportowaną blondynką z długimi włosami. Chłopak był przystojny, miał ciemne włosy i brodę. Nie byli rozmownymi osobami, rzadko ktoś ich odwiedzał. Nie wiem nawet, jak mieli na imię i gdzie studiowali lub pracowali - mówi jedna z lokatorek. Dodaje, że w nocy z soboty na niedzielę z mieszkania, gdzie doszło do zbrodni, nie dochodziły żadne niepokojące dźwięki.
Na parterze budynku przy ul. Estery znajduje się gabinet biorezonansu i siedziba fundacji, w której prowadzone są warsztaty z niepełnosprawnymi.
Osoby pracujące w tych lokalach twierdzą, że nigdy nie miały problemów z młodymi ludźmi, którzy w większości wynajmują tu mieszkania.
- Czasem ktoś zbyt głośno słuchał muzyki, ale poważnych problemów nie było. Studenci są raczej mili i kulturalni - mówi pracownik fundacji.
W niedzielę dopiero ok. 7 rano, kiedy strażacy wezwani przez policję wyważyli drzwi, okazało się, że doszło tam do tragedii. Wcześniej policję powiadomił brat nieżyjącego 26-latka, który miał rozmawiać z nim przez telefon przed tragedią. Wiadomo, że chłopak pochodził z województwa mazowieckiego.
Prokurator i policjanci zabezpieczali ślady miejsca zbrodni do późnej nocy w niedzielę. Teraz drzwi do mieszkania są zaplombowane.
Follow https://twitter.com/dziennipolski