Do trwających dziś inwestycji, które mają skrócić czas jazdy pociągów z Krakowa do Zakopanego, Polskie Linie Kolejowe zamierzają w 2017 r. dołączyć kolejną. Chcą w ten sposób usprawnić ruch składów zmierzających pod Giewont.
Tym bardziej że fachowcy znający się na transporcie kolejowym uważają, że budowa całkiem nowych torów do Zakopanego (linia Podłęże - Piekiełko) to zbyt kosztowna mrzonka, na którą rząd ostatecznie nie da pieniędzy.
Do przodu i do tyłu
Obecnie jazda pociągiem z Krakowa i Zakopanego jest dość urozmaicona. Skład rusza, po czym niedługo potem kolejarze przepinają lokomotywę na tył pociągu i kontynuują podróż, choć pasażerowie mają wrażenie, iż pociąg się cofa.
Taki oryginalny zabieg na całej, liczącej blisko 120 km linii odbywa się trzy razy: w Krakowie Płaszowie, Suchej Beskidzkiej i w Chabówce. Za każdym razem przepinanie lokomotywy trwa kwadrans.
Już wkrótce to się jednak ma zmienić. W Płaszowie i Suchej Beskidzkiej trwa bowiem budowa kolejowych łączników, dzięki którym przepinanie lokomotywy nie będzie już potrzebne.
Prace w Krakowie (warte 480 mln zł) zakończą się do końca 2017 r.
W Suchej Beskidzkiej nowe tory (koszt 50 mln zł) będą gotowe już w styczniu. Jak łatwo wyliczyć tym samym czas jazdy z Krakowa do Zakopanego skróci się o minimum 30 minut. Obecnie trwa 3,5 godziny, ale po zmianach zajmie do 2 godzin i 50 minut.
Czas na Chabówkę
Będzie szybciej, ale nie szybko. Dla porównania podróż autobusem pomiędzy z Krakowa do Zakopanego zajmuje teraz około 2 godzin i 10 minut. Samochodem podróż trwa jeszcze szybciej.
Okazuje się, że kolejarze myślą, jak jeszcze bardziej skrócić czas przejazdu pociągiem. -Dlatego niedługo ruszy budowa trzeciego, ostatniego łącznika kolejowego - mówi Dorota Szalacha, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych.
W br. zakończono opracowanie studium wykonalności na modernizację odcinków linii w kierunku Zakopanego. Pierwsze przetargi na wybór wykonawcy robót dla tego zadania inwestycyjnego kolej planuje ogłosić na początku 2017 r. Wtedy zaraz potem mogłyby ruszyć same roboty.
2 h 25 min - w takim czasie mają wkrótce mają jeździć pociągi w góry
1 miliard - tyle łącznie zostanie wydane na modernizację obecnej linii kolejowej
90 min - tyle pociąg pod Tatry jeździłby po nowej linii Podłęże - Piekiełko
Kolejarze nie tylko chcą wybudować łącznik w Chabówce, ale też w wielu miejscach wymienić tory tak, by pociąg mógł jeździć szybciej. Docelowo po modernizacji pociąg pospieszny z Krakowa pod Tatry pokona trasę w 2 godziny i 25 minut.
- Pociąg nie będzie więc jechał dłużej od autobusu i stanie się alternatywą dla turystów - zgadza się Marian Cudzich, zakopiański kierowca. Zauważa, że poza sezonem autobus jedzie ponad 2 godziny do Krakowa, ale gdy są korki, ten czas się znacznie wydłuża. Wówczas pociąg będzie szybciej pokonywał tę trasę, więc turyści wybiorą ten środek transportu.
Potrzebne miliardy
Są jednak osoby, które inwestycje kolei uważają za niewystarczające. Wśród nich jest Piotr Manowiecki z organizacji „Pociąg - Autobus - Góry”, która od lat domaga się od rządu pieniędzy na budowę nowej linii przez Podłęże i Piekiełko.
Gdyby trasa powstała pociągi jechałyby z Krakowa w góry tylko 90 minut, ale koszty takiej inwestycji byłyby ogromne. Sięgałyby nawet 7,5 mld zł.
Rząd wpisał dwa początkowe etapy tej budowy na listę podstawową, natomiast ostatni etap na listę rezerwową inwestycji.
Manowiecki mówi, że budowa łącznika w Chabówce powinna być uzależniona od linii biegnącej przez Podłęże i Piekiełko. - Jeśli powstałaby ta nowa, szybsza linia to łącznik w Chabówce traci rację bytu. Priorytet powinna mieć linia przez Piekiełko - opowiada.
