Perypetie z realizacją toru ciągną się już od wielu miesięcy. Najpierw kłopotem był brak drogi dojazdowej. Gdy go rozwiązano, urzędnicy miejscy mogli w końcu rozpisać przetarg na prace projektowe. Nikt się jednak zgłosił. Poszukiwano bowiem wykonawcy, który ma na swoim koncie budowę choćby jednego toru motocyklowo-samochodowego. A jak łatwo zauważyć, nasz kraj takowymi nie jest licznie usiany.
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu pozbył się więc zaporowego zapisu i ogłosili nowy przetarg.
- Czas na składanie ofert jest do 2 grudnia. Jeśli wyłonimy wykonawcę, to do połowy przyszłego roku będzie miał czas na przygotowanie projektu budowy - zaznacza Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT. Urzędnicy wnioskują o środki w przyszłorocznym budżecie na drogę dojazdową. Została ona też wpisana w zakres rzeczowy koncepcji toru.
- Mam nadzieję, że tym razem się uda - mówi Szczęsny Filipiak, przewodniczący Rady Dzielnicy VII i jeden ze współautorów projektu. Cieszy się, że usunięto wymóg doświadczenia w budowie torów, ale uważa, że roboty nie rozpoczną się wcześniej niż w 2018 r.
- Jestem realistą. Jeśli nikt się nie zgłosi do przetargu, to będziemy się musieli bardzo głęboko pochylić nad jego specyfikacją - zaznacza.
Tor ma się znajdować przy ul. Półłanki na Rybitwach, w sąsiedztwie oczyszczalni ścieków, na gminnych działkach. W budżecie obywatelskim na tor przewidziano niecałe 3 mln zł. Taka kwota znajduje się też projekcie budżetu Krakowa na rok 2017.
Niewykluczone, że miasto się dorzuci do rozbudowy toru, jeśli zajdzie potrzeba. Najpierw potrzebna jest jednak jego koncepcja. Czy 3 mln zł wystarczą?
- Nie wiemy. Nigdy nie budowaliśmy toru - mówi Pyclik.
