Od kilku dni rośnie liczba chorych na COVID-19. W czwartek liczba zakażeń przekroczyła po raz pierwszy 600 w ciągu doby (615), w piątek było to już 657, a w sobotę padł kolejny rekord - 658 nowych zachorowań.
Rząd jednak uspokaja i podkreśla, że duża liczba przypadków to efekt badań przesiewowych w zakładach pracy.
- Mamy tu na szczęście do czynienia ewidentnie z ogniskowym charakterem tych wzrostów. To są trzy kopalnie i rodziny górników. To są też trzy duże zakłady pracy w Małopolsce. Mamy de facto ogromną część zachorowań tylko w tych miejscach - podkreślił w rozmowie z Money.pl minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Mimo to w piątek zebrał się rządowy zespół zarządzania kryzysowego, który rozważał różne scenariusze. Wykluczono "lockdown" całego kraju, jaki miał miejsce wiosną. Teraz rząd planuje wprowadzanie obostrzeń tylko w poszczególnych obszarach Polski, np. na terenie powiatu. - Praktycznie cały wzrost zakażeń to kwestia 28 powiatów z ponad 300, jakie mamy w Polsce. Ponad 60 proc. zachorowań to tylko trzy obszary kraju - podkreśla Szumowski.
Jak w praktyce wyglądałby "lockdown" danego powiatu?
- Po pierwsze chcemy sprawić, że kontroli np. w sklepach, będzie w tych miejscach po prostu więcej. Po drugie zastanawiamy się nad pewną zwiększoną kontrolą dotyczącą imprez rodzinnych, szczególnie wesel w tych powiatach. Możliwe jest zmniejszenie liczby osób na tych uroczystościach. Rozwiązaniem jest też obowiązek rejestracji takiego wydarzenia w jakikolwiek sposób. Chcielibyśmy, by było wiadomo, gdzie takie wesele się odbywa, kto w nim uczestniczy - tłumaczy Szumowski w rozmowie z Money.pl. Takie ograniczenia dotyczyłyby także szkół na terenie danego powiatu, nauka mogłaby odbywać się przez pewien czas tylko zdalnie.
Koniec fikcyjnych tłumaczeń
Rząd nie chce wprowadzać nowych obostrzeń, ale służby mają skuteczniej kontrolować już obowiązujące przepisy. - Mówimy tu o większej dyscyplinie w noszeniu maseczek i zakończeniu pewnych fikcyjnych tłumaczeń. (...) Nie ma przeciwskazań do zakrywania twarzy. Jak ktoś nie toleruje maseczki, niech założy przyłbicę - przekonuje minister zdrowia i dodaje: Zacznijmy to traktować poważnie: w urzędzie, sklepie, autobusie. Według niego "nie chodzi nawet o to, by więcej karać". - Liczy się to, by egzekwować prawo. Wystarczy 100 zł mandatu, ale skutecznie wyegzekwowanego - podkreśla.
Liczba zakażeń w najbliższych dniach dalej ma oscylować wokół 500-600, ponieważ w dalszym ciągu będą prowadzone badania przesiewowe (testy wszystkich pracowników) w dużych zakładach pracy i kopalniach na Śląsku.
