https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejowy absurd w Krakowie. Pociągi stały na peronie, bo czekały na opóźnione autobusy z Zakopanego

Piotr Ogórek
Powrót z Zakopanego do Krakowa na koniec długiego weekendu zajmował nawet sześć godzin. W korku na zakopiance utknęły m.in. autobusy z pasażerami pociągów
Powrót z Zakopanego do Krakowa na koniec długiego weekendu zajmował nawet sześć godzin. W korku na zakopiance utknęły m.in. autobusy z pasażerami pociągów Zdjęcie ilustracyjne
Długi weekend czerwcowy zakończył się wielkimi korkami na trasie Zakopane - Kraków. Przejazd z Podhala do stolicy Małopolski zajmował nawet sześć godzin. Okazuje się, że korki samochodowe na południu Polski wpłynęły na wielogodzinne opóźnienia pociągów w całym kraju! Wszystko przez to, że korkach utknęły także zastępcze autobusy PKP Intercity, na które w Krakowie na peronie czekały pociągi.

FLESZ - Zmiana pracy, a pandemia

od 16 lat

Poluzowane obostrzenia pandemiczne i piękna pogoda spowodowały, że ludzie spragnieni odpoczynku ruszyli w Polskę na długi weekend czerwcowy. Prawdziwe oblężenie przeżywało m.in. Podhale i Zakopane, skąd powrót samochodem w niedzielę stanowił prawdziwą gehennę. Trasę z Zakopanego do Krakowa pokonywało się nawet w sześć godzin.

Pewną alternatywą mógłby być pociąg, ale trasa kolejowa Kraków - Zakopane od dłuższego czasu jest modernizowana i aktualnie pociągi na wybranych odcinkach nie kursują. Niemniej PKP Intercity zachęcało do podróży koleją i dla tych, którzy zdecydowali się na transport zbiorowy, podstawiono zastępcze autobusy na trasie Zakopane - Kraków.

Problem w tym, że połączenie autobusowe było skorelowane z odjazdami pociągów z Krakowa do Warszawy i dalej w Polskę, a w PKP Intercity jakoś nikt nie wpadł na pomysł, że zastępcze autobusy mogą utknąć w wielogodzinnych korkach na zakopiance. W efekcie tego pociągi w Krakowie, z setkami pasażerów, stały kilka godzin na peronie, czekając na przyjazd autobusów. Ostatecznie i tak na pasażerów z autobusów nie poczekano.

Pociąg stoi na peronie i czeka na pasażerów, którzy utknęli na zakopiance

Tak całą sytuację na jednym z forów internetowych opisywał pasażer pechowego pociągu:

"Przychodzę na dworzec w Krakowie 20 minut przed czasem. Stoi "Małopolska", 14 wagonów. W zdecydowanej większości to stare, 8-osobowe wagony przedziałowe (na głównej trasie w Polsce… chyba tylko, żeby zachęcać ludzi do Pendolino), w jednym z nich miałem miejsce. Na wyświetlaczu komunikat +30, a w pociągu od razu podali +60. Później zmieniło się to na peronie na +45, +60, +90, +85, +90. Czekaliśmy na ludzi z Zakopanego jadących pięcioma, czy sześcioma autobusami. Czekaliśmy na około 200 osób. Ostatecznie i tak się okazało, że wszystkie nie zdążą przyjechać (jeden lub trzy, co chwilę udawało mi się pozyskiwać kolejne informacje i nie wiem, która jest prawdziwa) i dla nich będzie przygotowane co innego. I wyruszyliśmy, półtorej godziny później" - czytamy w relacji pasażera.

Poprosiliśmy rzeczniczkę PKP Intercity o wyjaśnienia - dlaczego doszło do takiej sytuacji, dlaczego pociągi z Krakowa nie ruszały normalnie według rozkładu, a dla pasażerów z autobusów zastępczych nie podstawiono osobnego pociągu oraz dlaczego nikt w PKP Intercity nie uwzględnił, że autobusy utkną w korkach, czego można się było przecież spodziewać. Rzeczniczka poprosiła o wysłanie pytań mailem, m.in. celem ustalenia, co było powodem opóźnień.

- Głównym powodem opóźnień Zastępczej Komunikacji Autobusowej (ZKA) z Zakopanego, które zostały odnotowane w miniony weekend, były korki występujące na trasie do Krakowa. Obecnie ustalone czasy przejazdu ZKA na trasie Zakopane – Kraków bazują na doświadczeniach z lat poprzednich i przewozach realizowanych od 1 marca br. PKP Intercity przeanalizuje i skonsultuje z przewoźnikami możliwości wprowadzenia zmian w czasach przejazdów ZKA w weekendy. Mając przy tym na względzie niedoprowadzenie do sytuacji, w której zbyt wydłużony czas przejazdu ZKA spowodowałby znacznie wydłużone oczekiwanie na kontynuację podróży pociągiem z Krakowa - wyjaśnia nam Anna Zakrzewska, rzeczniczka PKP Intercity.

Wideo

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krowa mówi muu !

Czy w tym kraju coś jeszcze działa normalnie ? Czy raczej już na zasadzie jak w stadninie koni arabskich w Janowie P., że nie ma tam już koni (bo stały z wystającymi zebrami i we własnych odchodach), tylko krowy i kozy ? Absurd goni absurd. Pozatrudniać tam na lewych etatach więcej po[wulgaryzm]ków z pisiej bandy i kleryków z upadłej kato sekty.

E
Ewa

Może trzeba było im te bilety przebookować na następny pociąg. Samoloty jakis sobie z tym radzą

G
Gość

Witam! "Trochę" absurd, "trochę" nie. W Niemczech połączenia łączone, (czyli jeżeli ktoś kupił sobie bilet z przesiadkami) stanowią jedną całość. Czyli, jeżeli jeden pociąg ma opóźnienie, na dworcu przesiadkowym czeka na niego kolejny pociąg itd (dotyczy także autobusów). Bez hejtu i z pozdrowieniami i uszanowaniami. J.A.M.

G
Gość

Ot to cała Piepszniętna polska właśnie!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska