Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komórka jako arcydzieło

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz fot. archiwum Polskapresse
Przywykliśmy do tego, że wytwory techniki nie wiążą się w naszej świadomości z żadnymi nazwiskami. Co innego dzieła sztuki. Słyszymy muzykę i mówimy: Szopen! Czytamy strofę wiersza i mówimy: Mickiewicz! Widzimy obraz i mówimy: Matejko! A potem bierzemy komórkę i co mówimy?

Halo!
No bo interesuje nas rozmówca, a nie telefon.
A przecież ta komórka to też arcydzieło!
Zaraz, zaraz! - powie krytyczny Czytelnik. Czy to nie przesada? Czy twór techniki, przedmiot codziennego użytku może być arcydziełem? Zdecydowanie tak! Żeby tego dowieść rozważmy kilka argumentów. Arcydzieło powstaje, gdy twórca kreuje coś, czego nikt wcześniej nie przewidywał i nie oczekiwał. Przecież nikt nie zamawiał u Mickiewicza napisania historii o ostatnim zajeździe na Litwie - bo nikt nie wiedział, że w opisach zwykłego wiejskiego życia w szlacheckim dworku może być taki ładunek poezji.

Telefonu komórkowego też nikt nie zamawiał, bo stworzenie systemu łączności dla ludzi, którzy mogliby się komunikować z sobą wszędzie i zawsze, także na otwartej przestrzeni, bez żadnych krępujących więzów - wydawało się całkowicie nierealne.
Radiotelefony, które istniały w dobie telefonów przewodowych, były dostępne tylko nielicznym (wojsko, policja, najważniejsi dostojnicy). Wydawało się, że nigdy nie będą one mogły zaspokajać potrzeb zwykłych ludzi. Wynikało to z praw fizyki. Pasmo częstotliwości, w którym takie urządzenia mogą przesyłać swoje sygnały, jest ograniczone. Mieści się w nim tylko niewielka liczba nadawców informacji, bo każdy nadawca musi mieć osobny fragment tego pasma. Tak jak dzisiejsze stacje radiowe, na przykład RMF i ESKA. Dlatego wizja milionów równocześnie działających telefonów opartych na komunikacji radiowej nie pojawiała się nawet w utworach pisarzy fantastów. Wymyślali oni międzygwiezdne podróże, zbuntowane roboty, wszechobecne oczy "Wielkiego Brata" - ale nikt nawet nie fantazjował na temat systemu, w którym każdy człowiek na świecie będzie mógł z dowolnego miejsca porozumieć się z dowolnym innym człowiekiem, używając do tego urządzenia, które swobodnie mieści się w kieszeni lub małej torebce.

Arcydzieło powstaje jako wynik genialnego wyboru. Szopen po prostu wybrał, jakie klawisze trzeba uderzać, żeby powstał utwór, o którym ludzie nie wiedzieli, że go pragną.

Ludzie nie wiedzieli też, że chcą mieć komórki. Trudno w to uwierzyć, ale to fakt! Gdy powstały w Szwecji pierwsze mobilne telefony systemu MTA, które próbowano spopularyzować - po kilku latach intensywnej reklamy i promocji zdołano zgromadzić… 125 abonentów. Lepiej udało się firmie Motorola, która wprowadziwszy 3 kwietnia 1973 r. na rynek pierwszy telefon komórkowy DynaTAC, zdołała przez 10 lat sprzedać 12 tys. tych urządzeń. Uznano to za sukces!

Obecnie w samym tylko 2011 roku sprzedano na świecie blisko dwa miliardy komórek.

Ale gdy podejmowano pierwsze próby telefonii komórkowej trzeba było mieć słuch Szopena, żeby usłyszeć nadchodzące pragnienie swobodnej mobilnej komunikacji. Usłyszeć je i wybrać technologię, o której ludzie nawet nie śmieli marzyć. A możliwości było tu więcej, niż klawiszy w fortepianie…

Kolejny atrybut arcydzieła to ułożenie jego elementów. Matejko, malując "Bitwę pod Grunwaldem", na ograniczonej powierzchni musiał rozmieścić z sensem bardzo wiele elementów. Ustalić ich powiązania. Zapewnić, że każdy będzie spełniał określoną rolę z punktu widzenia całości.

Zadanie elektronika budującego telefon komórkowy było podobne. To, co stworzył, to prawdziwe arcydzieło. Genialne ułożenie tysięcy elementów, niewidoczne dla oczu, ale bardzo sprawne. Dzięki temu komórka jest tak mała i lekka. A przecież prototypy tych urządzeń miały rozmiary sporej walizki i ważyły 40 kg (taki był wspomniany wyżej telefon MTA). Dzisiejsza komórka musi zawierać te same elementy elektroniczne co jego "przodek" sprzed pół wieku: procesor przetwarzania mowy, nadajnik i odbiornik radiowy oraz rozbudowany system sterujący, o złożoności porównywalnej z komputerem. Co więcej, współczesna komórka ma zwykle mnóstwo dodatkowych gadżetów, do których tak przywykliśmy, że uważamy je za coś oczywistego: aparat fotograficzny, radio, odtwarzacz MP3, kalkulator, nawigacja GPS. Jest tego coraz więcej w coraz mniejszych telefonach! Żeby osiągnąć ten efekt trzeba odpowiednie elementy elektroniczne odpowiednio rozmieścić, upakować, scalić, zminiaturyzować…

Elementy te muszą do siebie pasować jak rymy w wierszu. Muszą być ułożone we właściwym porządku, jak dźwięki w sonacie. Muszą tworzyć całość jak barwne plamy na obrazie.
Komórka to wszystko ma, więc jest arcydziełem.
Ale każde arcydzieło ma swego twórcę.
Zachwycamy się muzyką Szopena, wierszami Mickiewicza, obrazami Matejki…
A co z twórcami arcydzieł takich jak telefon komórkowy? Czy naprawdę powinni być bezimienni?
Sądzę, że nie - i dlatego za tydzień opowiem Państwu o nich. Zwłaszcza że jednym z tych twórców był Polak.

Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska