https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konie z Tatr silniejsze niż silnik elektryczny

Łukasz Bobek
Wóz, który był testowany, ma kosztować ok. 60 tys. zł. Jeśli zostanie wprowadzony, fiakrzy będą musieli go sami kupić
Wóz, który był testowany, ma kosztować ok. 60 tys. zł. Jeśli zostanie wprowadzony, fiakrzy będą musieli go sami kupić Łukasz Bobek
Pierwszy test się nie udał. Doszło do awarii napędu. Po interwencji techników, pojazd z końmi bez problemów pokonał drogę. Tyle, że nie na Włosienicę.

Tym razem już bez emocji odbyły się badania nowego typu wozu, który ma odciążyć konie ciągnące wozy z turystami na szlaku do Morskiego Oka. W czasie pierwszej jazdy, wóz nie pokonał całej trasy. Potem było już lepiej.

Testy wozu odbyły się w sobotę. Pojazd, do którego zaprzężono dwa konie, miał pokonać trasę z Palenicy Białczańskiej na Włosienicę - taką samą, jak obecnie pokonują góralskie fasiągi. Na wozie siadło 12 pasażerów (tak jak obecnie przy podjeździe). Wozy, różniące się wyglądem od tradycyjnych fasiągów, były wyposażone w specjalny silnik elektryczny, który ma wspomagać konie. Fiakier powożący koniem ma do dyspozycji pedał gazu, którym dawkuje elektryczny napęd.

Pierwszy test jednak nie wypadł pomyślnie. Wóz po pokonaniu ok. 2/3 trasy nagle się wyłączył. Fiakier musiał zawrócić na dół. Przyczyną nieudanego testu były problemy z instalację elektryczną. Obecni na miejscu technicy z firmy, która wyprodukowała wóz, uporali się jednak z awarią. Dzięki temu popołudniowy test wozu wypadł pomyślnie. Test jednak odbył się nie na szlaku do Morskiego Oka, ale na drodze z Zakopanego na Łysą Polanę, drodze o wyższych przewyższeniach.

- Cały przejazd przebiegł spokojnie. Konie się nie męczyły - mówi Andrzej Mąka, jeden z fiakrów, który brał udział w testach.

Testom przyglądali się przedstawiciele Fundacji VIVA, która walczy o prawa zwierząt. Według Anny Plaszczyk z fundacji, takie testy na zwierzętach w ogóle nie powinny mieć miejsca - tym bardziej że w pierwszym teście konie musiały o własnych siłach ciągnąć niedziałający wóz. Animalsi mieli także pretensje do fiakrów, że nie mogli zbadać koni zaraz po teście.

Według projektantów, nowy wóz bez problemów poradzi sobie, gdy temperatury spadną poniżej zera. Nowoczesny hybrydowy fasiąg kosztuje ok. 60 tys. zł. Gdy zapadnie decyzja, że zostaną one wprowadzone na tatrzański szlak, fiakrzy sami będą musieli sfinansować ich zakup.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie,
Twitterze i Google+

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

Komentarze 25

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
witold bednarski krakow
Czy to wychowanie rodzinne? Czy to im komuchy "dali" mieszkanie i robotę bo ich potrzebowali?I wypracowanie samemu już nie wchodzi w rachubę?To nawet nie wstyd być takim Polakiem,To jest już tylko żałosne.A mówili o końcu socjalizmu,Pewnie żartowali?
a
aaa
To już nawet przetestować pojazdu nie można bez vivy...No nie byli i już...świat się nie zawalił.Zwłaszcza że przejazd był nie w Morskim Oku.Za bardzo zadziera nosa ta fundacja.Że też im nikt nie zajrzy w papiery.
.
W górach przy wycinaniu lasów mam pracują konie zimnokrwiste specjalnie do takich warunków wyhodowane, nie chude biedaki nad morskim okiem które kończą pracę po 2 latach albo mniej.
i
i ekologia w TPN
Nowoczesny, elektryczny autobus z Lublina na 75 osób, kosztuje ok.80.tyś, zł. Baterie wystarczają na 100 km jazdy, czyli ok.10 kursów dziennie.
G
GORAL CHCIWY JAK DIABLI
przy morskim oku są ani-malsi bo zawsze moga liczyć na kamery i dziennikarzy, a czemu nie bronią zwięrząt w ubojniach podczas uboju rytualnego bez znieczulenia, to nie jest 300 koni tylko dziesiątki tysięcy zwierząt, jakoś nie widzialem relacji w mediach PRZEPRaszam CO TO ZA......??????
j
jaja
kazdy kiedys wyzionie ducha
m
maja
No właśnie,przy zrywce zielonych nie ma,w nosie mają także zawody hippiczne.Niektórzy z protestujących w MO podczas przesłuchiwań przez policję zeznali,że nie siedzieli na asfalcie za darmo.Skoro zwykłe pionki dostają po 300 zł to ile dostaje GÓRA za zwoływanie i darcie gęby.Na początku faktycznie myślałam że o dobro koni tu idzie...ale gdy tak zagłębiłam się w temat widzę,że całe to przedsięwzięcie ma drugie dno.Jakieś babsko ZNIKĄD oczernia górali,pozwala by nie tylko w Polsce ale i za granicą mówiło się o Podhalu źle.Na Jagusię mieli sposób...może i tu takiego trzeba.Zwłaszcza że niektóre psy nadal wiszą na krótkich łańcuchach,skup jagniąt też już niedługo,bezpańskie koty są rozjeżdżane na drogach...ale tylko koni z MO żal...
d
duch
Zero transportu, chcesz to idziesz i koniec. Bo emeryci i kalecy nie dadzą rady? No bo nie wszystkim wszystko dane będzie, trudno.
j
jw
jw
y
yale
Bo odbywają się ze z zgóry ustaloną przez polityczny zarząd zakopiańskiego starostwa tezą, że "góry są nasze", co oznacza, że "starosta musi być nasz"
w
wkurza_mnie_to
Ciekawe, że tym miłośnikom koni - na jakich lansują się fiakrzy - nie przyszło do głowy by zejść z wozu w drodze powrotnej. Konie musiały hamować ciężar wozu z silnikiem i bateriami oraz leniwych pasażerów...
Z
Zdziwiony
Ciekawe, że na innej trasie nagle zadziałało. Wierzyć na słowo fiakrowi i podawać to fakt? Fundacji Viva nie było przy "teście" z Zakopanego na Łysą Polanę! Czy to jest rzetelne dziennikarstwo?
g
gość
nobarzyj Ty sie tutok mordujys, mos za mało O2 pod deklem i telo.
g
gość
nobarzyj Ty sie tutok mordujys, mos za mało O2 pod deklem i telo.
k
kajo...
A mam jeszcze jedno pytanie. Czy Ci sami obrońcy koni na trasie do Morskiego Oka rónie zaciekle bronią koni które pracują przy transporcie drzew w trudno dostępnych górskich miejscach?? Tatry, Bieszczady, i inne góry. Tam warunki pracy dla koni też są ciężkie i ciągną jedno lub kilka drzew po bardzo trudnym terenie. Tam obrońców koni nie widać, wydaje mi się że lobbują tylko w konkretnej sprawie. Tyle w temacie...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska