Wiosną na mecze "Pasów" w Krakowie chodzi niewiele ponad dwa tysiące osób. Część fanów bojkotuje rozgrywki w proteście przeciwko polityce klubu, który m.in. przestał sprzedawać bilety na pojedyncze spotkania. To z kolei był skutek skandalicznego zachowania grupy chuliganów podczas grudniowych derbów Krakowa.
To po nich doszło do ochłodzenia stosunków, bo prezes Janusz Filipiak miał już dość kryminalnych wybryków na trybunach i podjął trudne, ale konieczne decyzje. Z czasem kurz opadł, a przedstawiciele klubu usiedli do stołu z delegacją protestujących kibiców.
Z informacji przekazanych przez reprezentujące tych drugich Stowarzyszenie "Cracovia To My" wynika, że obie strony są bliskie osiągnięcia porozumienia. Co ciekawe, mowa jest w nich o "zmianach i nowych zasadach w aspektach kibicowskich".
"Informujemy, że trwające od dłuższego czasu rozmowy z zarządem naszego klubu przynoszą efekty w postaci porozumień na wielu płaszczyznach poruszanych w temacie bojkotu. Są jednak kwestie, które muszą być omówione do końca, aby poprawić sytuację oraz wprowadzić wspólny język klubu i kibiców. Dlatego też, mimo trwających rozmów, do końca sezonu nie pojawimy się na stadionie. W tym miejscu możemy Wam powiedzieć, że od nowego sezonu będzie dużo zmian w aspektach kibicowskich, wprowadzone zostaną pewne zasady, aby wizerunek Cracovii był dumą dla każdego z nas" - napisano na stronie stowarzyszenia.
O tym, że są prowadzone rozmowy mówił też przy okazji meczu "Pasów" ze Śląskiem prezes Filipiak.
W tym sezonie Cracovia rozegra na własnym stadionie jeszcze tylko jedno spotkanie - w kończącej rozgrywki 37. kolejce podejmie Pogoń Szczecin (sobota, 19 maja).
Jak na ironię, od kiedy trwa bojkot, drużyna Michała Probierza nie przegrała u siebie żadnego spotkania. Pięć meczów wygrała, trzy zremisowała.
Janusz Filipiak potwierdza: Krzysztof Piątek latem odejdzie
Bojkot pomaga piłkarzom Cracovii [KOMENTARZ]
Follow https://twitter.com/sportmalopolska