Zobacz także: Doda kontra senator PiS. Trwa rozprawa. Piosenkarce grożą dwa lata
Pustki na polach biwakowych, odwołane rezerwacje w ośrodkach wczasowych i pensjonatach oraz gruby kożuch śmieci na wodzie - tak w pełni sezonu letniego wygląda Jezioro Rożnowskie. Nieliczni turyści narzekają na deszczową pogodę, ale i słabą bazę turystyczną. Znudzeni wyjeżdżają już po paru dniach. - Sądeckie morze umiera - mówią z żalem jego ostatni miłośnicy.
- Tak źle już dawno nie było, nawet w ubiegłym roku, kiedy Sądecczyznę poważnie dotknęły powodzie w maju i czerwcu - nie kryje zniechęcenia pani Krystyna, pracująca na jednym z kempingów w Gródku nad Dunajcem. - Wtedy w pełni sezonu pogoda w końcu dopisała i szybko odrobiliśmy początkowe straty. W tym roku połowa wakacji jest już za nami i nie ma szans, aby coś miało się zmienić.
Nad Jeziorem Rożnowskim sezon turystyczny trwa zaledwie dwa miesiące. Nie dziwi, że deszczowa pogoda spędza sen z powiek właścicielom skromnej bazy turystycznej. Nawałnice, które od dwóch tygodni przetaczają się nad naszym regionem, poczyniły ogromne szkody w infrastrukturze. Do wielu miejsc trudno dojechać samochodami, a wezbrane wody potoków i małych rzek zerwały mosty i podmyły drogi. Do zbiornika napłynęły również dziesiątki ton śmieci z całej górnej zlewni Dunajca i Popradu. Nie dziwi, że turystów jak na lekarstwo.
- W czerwcu mieliśmy bardzo dużo telefonów od ludzi, którzy zamierzali spędzić tutaj swój urlop - mówi Paweł Duszyński, dzierżawca pensjonatu Cztery Pliszki w Gródku nad Dunajcem. - Ale teraz większość odwołała rezerwacje. Zresztą wcale im się nie dziwię. Każdy, kto tędy przejeżdża, od razu widzi, jak czyste są zatoki.
W wodzie koloru kawy z mlekiem można znaleźć wszystko. Od szklanych i plastikowych butelek, na częściach samochodowych, meblach i konarach drzew kończąc. Okoliczne biwaki i kempingi świecą pustkami, a wypożyczalnie sprzętu wodnego nie mają komu go wypożyczać.
- Z tego, co zarobię, nie starczy nawet na utrzymanie rowerów wodnych. Nie wspominam już o rachunkach za prąd, podatku i innych obowiązkowych opłatach - mówi rozgoryczony właściciel jednej z wypożyczalni, chcący zachować anonimowość. - Zastanawia mnie też opłata klimatyczna. Za co niby jest pobierana? Za zapach mokrych śmieci na jeziorze i brudną wodę czy za spaliny koparek, które usypują nowy brzeg w Bartkowej?
Po jeziorze przestały kursować wycieczkowe statki. Dla pojedynczych osób nie opłaca się organizować rejsów.
- Strasznie nudno. Ciągle leje, nie ma co robić. Ani nie można popływać, ani pospacerować - smuci się 11-letni Michał Czernek, który przyjechał do Rożnowa aż z Warszawy. Jego rodzice myślą o skróceniu urlopu.
- Mieliśmy tu być przez tydzień, ale nie wiem, czy nie wyjedziemy wcześniej. Po co tracić czas, ciągle siedząc w przyczepie kempingowej - dodaje mama chłopca.
Na równi z turystami narzekają również wędkarze.
- Ryba w ogóle nie bierze. Jeszcze w zeszłym roku można tu było złowić kilkunastokilogramowe okazy karpia, amura czy suma. Teraz istna posucha. Można wpatrywać się w wędkę przez 24 godziny i tak odejdzie się z niczym - opowiada Andrzej Krzywy z Brzeska.
Wędkarze nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Jedni twierdzą, że to przez brudną wodę, inni, że taki rok. W miarę dobrze radzą sobie jedynie duże ośrodki wypoczynkowe, które nie zależą tylko od pogody. W wielu z nich organizowane są turnusy kolonijne.
W kilku urokliwych zatoczkach, do których śmieci jeszcze nie dopłynęły, wypoczywają wyłącznie stali wakacyjni bywalcy. Ale nawet tych jest znacznie mniej niż kiedyś.
- Teraz wypoczywa tutaj ok. 25 osób, a śmiało mogłoby być trzy razy tyle - informuje Stanisław Oleksy, właściciel kempingu Tabaszowa-Witkówka. - Nieraz w weekendy nie było gdzie tutaj nogi postawić, tyle przyjeżdźało ludzi. Dzieci się bawiły lub kąpały, a dorośli palili ogniska i się opalali.
W tej chwili plac wygląda na wymarły i nikt nie moczy nóg w brudnej i zimnej wodzie. W ośrodku żeglarskim w Znamirowicach wszystkie jachty stoją zakotwiczone przy przystani. Nikt nie spieszy się, aby wypłynąć. - Kończy się niewielki obóz żeglarski dla dzieci. Jak wyjadą, to poza pracownikami, nie będzie tu żywego ducha. Dobrze byłoby wyjść choć na zero - narzeka Aleksander Wilk, administrator Ośrodka Szkolenia Żeglarskiego i Rekreacji Wodnej PTTK w Znamirowicach.
Właściciele ośrodków wypoczynkowych, wypożyczalni sprzętu i kempingów zarzucają okolicznym gminom, że słabo promują jezioro.
- To miejsce ma ogromny, lecz zupełnie niewykorzystany potencjał - przekonuje Paweł Duszyński. - Każdy zrzuca na innych odpowiedzialność za usunięcie śmieci. A wystarczyłoby zatrzymać śmieci, zanim wpłyną do jeziora.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail