Konrad śpi. Upał daje mu się we znaki. W takie dni nie jest w stanie nawet ruszyć małym palcem. Siedzę z Basią, jego żoną w przydomowym ogródku. Oddycha głęboko, jakby chłonęła zapach kwiatów. - Może uda mi się go wieczorem wsadzić do samochodu - mówi. - Pojeździlibyśmy po okolicy, bo zakiśnie w tym swoim pokoju - mówi z uśmiechem.
14 lat temu przysięgała,że razem na zawsze
Uśmiech jest, ale to tak naprawdę gorzki grymas. Basia jest w ciągłym stanie czuwania. Jak telewizor, który czeka na sygnał z pilota, by się uruchomić. Ona czeka na dźwięk dzwonka - Konrad się obudził, czegoś potrzebuje - zmiany pampersa, łyka wody, przełożenia z boku na bok, poprawienia nogi, wytarcia ust. Jeszcze dwa, no może trzy lata temu potrafił to zrobić sam. Od dekady, dzień po dniu trwa walka z konsekwencjami guza, którego miał w głowie. Jakoś udało się go opanować, ale w czaszce została dziura, że piłka tenisowa się w niej mieści. Postępuje uszkodzenie mózgu.
- Tam, gdzie było cięcie, zrobiły się zrosty - opisuje Basia.
Fale mózgowe nie płyną, jak powinny. Zakrzywiają się, zderzają ze sobą, uderzają w zrost, jak w ścianę. Wtedy przychodzi atak padaczki. Kolejny. Następny. I jeszcze jeden. Każdy zabiera ze sobą garść neuronów, słowa, gesty, drobne znaki dawane ręką, mrugnięcie powieki. Nie zdążyli się nacieszyć z małżeństwa. Niewiele zaplanowali. Czternaście lat temu ślubowali sobie, że będą ze sobą na zawsze. W zdrowiu. I chorobie. Właśnie, w chorobie...
Nie wezmę z nim rozwodu, sypialnia musi być wspólna
Konrad się obudził. Idziemy do niego, ale Basia prosi, by jeszcze na chwilę wyjść z pokoju. Musi przebrać męża. Idą do łazienki. Basia prowadzi męża pod rękę. Mężczyzna się chwieje, żona trzyma go mocno. Jest od niej wyższy. Mówi, że ma opracowaną technikę, że w dobrych dniach Konrad jej trochę pomoże. Tyle że takich dni jest coraz mniej.
Po tym, jak został pozbawiony rehabilitacji opłacanej z hospicjum, ma wszystkie masaże, ćwiczenia, stymulacje płaci sama. Miesięcznie około tysiąca złotych. Wcześniej było pół na pół: ona część, hospicjum część. Do tego jeszcze dochodzą wydatki na środki czystości, wilgotne chusteczki, gumowane prześcieradła, bieliznę, pampersy. - Łaskawy rząd przyznał niepełnosprawnym dodatkową pulę pieluch - mówi z goryczą, - Tylko o zapłaceniu za nie zapomniał - dodaje.
Złości się: w marcu NFZ zwiększył niepełnosprawnym miesięczny limit za pieluchomajtki. Z 60 na 90. Tylko że za ten „dar” 30 dodatkowych pampersów i tak trzeba zapłacić. - Wielka mi pomoc - ciska gromy.
Chemia domowa, środki pielęgnacyjne, to kolejne kilkaset złotych z domowej puli. Basia zaczyna więc potykać się o własne nogi: Konrad to jedno, ale jeszcze dach na domu przed zimą trzeba koniecznie poprawić, bo zrobił się, jak sito. No i jeszcze przerobić wszystko w środku.
- Większość dnia Konrad spędza na wersalce. Coraz trudniej mi go wieczorem przeprowadzić do sypialni - mówi cicho. - Musimy więc przenieść duże łóżko do małego, dziennego pokoju - wyjaśnia. Niby nic, ale nie u niej. Część domu Konrada i Basi to przybudówka. Lata temu przystosowana do ich potrzeb. Teraz trzeba to wszystko zrobić od nowa. - Przecież nie wezmę z nim rozwodu: on na wersalkę, a ja do sypialni - dodaje. - A gdyby mu się coś w nocy stało, potrzebowałby pomocy - pyta retorycznie. Basia mówi, że „włóczy” Konrada, gdzie się tylko da. I jeszcze mówi, że się z nim nie patyczkuje - każdy ruch, to ćwiczenie. Każdy wyjazd - kontakt ze światem, żeby o nim nie zapomniał. Jeśli jej wierzyć, Konrad ma świetny gust. Kilka dni temu, byli po buty. Dla niej. - Sandałków szukałam. Wygodnych - opowiada. - Jakoś nic mi się nie podobało, więc bez większego przekonania pchałam wózek. Nagle widzę, że Konrad patrzy uparcie w jednym kierunku. Jakby chciał mi coś pokazać. Przypatrzyłam się uważniej. I są! Sandałki jak marzenie. Lekkie, szybkie do założenia. Prawdziwe cudo - opowiada z przejęciem.
Chłopak, jak marzenie każdej kobiety
Gdy Basia jest w pracy, Konradem opiekuje się jej mama. Karmi, myje, jak trzeba - przebiera. Sama trzyma się z trudem - od lat choruje na sarkoidozę. Nie roztkliwia się specjalnie nad sobą. Pomaga, ile tylko daje radę. Wspomina. - Jak Konrad był zdrowy, to nie był wiele wolniejszy od przeciągu - opowiada. - Obiad potrafił ugotować w mig, ogarnął dom i jeszcze zdążył wyjść po Basię, do autobusu z gumiakami w ręce, żeby się nie zmoczyła na tych naszych bezdrożach - dodaje.
Basia zamyka na chwilę oczy. Wspomnienia są jak stop-klatki z niemego filmu.
- Zawsze byłam nocnym duchem - opowiada. - Za to, za pobudkę o szóstej rano, gotowa byłam wymierzyć najsroższą karę - dodaje.
Konrad, przeciwieństwo Basi, rano świeży, jak skowronek, nie raz wykorzystywał słabość żony. Wstawał, przygotowywał świeżą kawę, jakieś pachnące śniadanie. Przychodził z całym tym zapleczem do sypialni. Zaczynało się...
- Najpierw otwierał mi jedno oko i słodko mówił: cześć kochanie, pora wstawać. Potem ten sam zabieg przerabiał z moim drugim okiem i słyszałam jeszcze słodsze: śniadanko ci pyszne zrobiłem - opowiada.
Basia, która już była Zosią-Samosią
Basia najpierw broniła się przed proszeniem po pomoc. Ciągle się od niej słyszało, że są inni, ona jakoś spina wszystko. Teraz doszła jednak do ściany. A może po prostu dojrzała? Nie chce dla siebie, ma minimalne potrzeby. Nawet włosy obcięła po męsku, bo niby wygodniej, nie trzeba układać, stylizować, koloru nakładać. W jesieni chciałaby zabrać Konrada do sanatorium, na turnus rehabilitacyjny. Żeby pochodził w lokomacie.
Basia wychodzi do Konrada. Mama patrzy za córką. Zamykają się drzwi. - Czasem słyszę do ludzi: niech, go Basia odda do domu pomocy - opowiada. - A ona? Jak trafia do szpitala z Konradem, to pierwsze pyta się lekarza, kiedy wychodzą do domu - dodaje.
Siła miłości - słyszę jeszcze.
Konrad i Basia najbardziej potrzebują dzisiaj pampersów w rozmiarze 4, rękawiczek jednorazowych w rozmiarze L, chusteczek wilgotnych, zwykłych chusteczek higienicznych (koniecznie w pudełkach, do wyciągania), środków czystości: płynów do prania, środków do dezynfekcji i mycia toalety, łazienki. Jeśli ktoś miały chęć - prosimy o kontakt z redakcją 18 354 05 30 lub 502 499 200.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 23: Doskonały pomysł krakowskiego urzędnika
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto