To już sześć lat.
Konrad Stępień: Czas szybko leci… Powiem tam: w poprzednich klubach też zadomowiłem się na dłużej. Tak samo było z Siarką w Tarnobrzegu. A wcześniej w Mielcu - w SMS-ie, w Stali, spędziłem tam sześć lat. Także idę cały czas taką samą drogą.
W tym roku, ostatecznie bardzo udanym, tak trochę z martwych powstałeś dla tej drużyny.
Powiem tak: w poprzednim sezonie, kiedy jeszcze Puszcza była w pierwszej lidze, zmagałem się z kontuzją więzadeł krzyżowych. Wróciłem na wiosnę, pomału łapałem coraz więcej minut. Myślę, że w tym najważniejszym momencie byłem gotowy i dałem drużynie to, co mogłem.
Mówimy o bramce strzelonej w barażu w Niecieczy, która zadecydowała o tym, że awansowaliście do ekstraklasy.
Tak, dokładnie.
No i mając 30 lat wszedłeś do ekstraklasy, pierwszy raz w życiu. Czego się spodziewałeś?
Nie zastanawiałem się na tym. Zawsze wydawało się mi się, że między pierwszą ligą a ekstraklasą jest cienka linia. Wiadomo, gra jest momentami zdecydowanie szybsza, szybciej operuje się piłką, szybciej przechodzi z fazy defensywnej do ofensywnej, i tak dalej. Ale wiele mnie nie zaskoczyło.
Przede wszystkim - zacząłeś grać. Odzyskałeś miejsce w składzie, będąc w wyższej lidze, w mocniejszej konkurencji.
Długo o to walczyłem. W pierwszych meczach nie występowałem w pierwszym składzie, ale od początku sezonu mocno na to naciskałem. Robiłem wszystko, żeby dobrze wyglądać i w treningu i w tych minutach, które dostałem na początku sezonu. Myślę, że trener to zauważył, co później zaowocowało już takim pozostaniem w pierwszym składzie.
Trener Tułacz zawsze podkreślał twoją uniwersalność - że możesz zagrać na prawej obronie, na środku obrony, jako defensywny pomocnik. Okazuje się jednak, na dobre wyszło ci przylepienie do jednej pozycji, stabilizacja.
No, tak. W tej rundzie występowałem głównie na „szóstce”, „szóstce-ósemce”. Natomiast w trakcie ostatniego meczu z Jagiellonią przemieściłem się na pozycję stopera, która też nie jest mi obca. W Puszczy występowałem chyba na każdej pozycji, poza bramkarzem oczywiście, nie mam problemu z tym, żeby je zmieniać. W oczach trenera wyglądam dobrze po prostu na tej pozycji, na której mnie wystawia.
Macie 20 punktów, jesteście nad strefą spadkową. Ja myślę, że przed sezonem wzięlibyście to w ciemno.
Na pewno tak. Utrzymanie to jest dla nas priorytet, to nasz cel. Długo nie wychodziliśmy ze strefy spadkowej, natomiast ostatnie cztery mecze zagraliśmy w taki sposób i tak zapunktowaliśmy, że byliśmy w stanie wydostać się z tej strefy. I uważam, że zarówno ta runda, jak i cały rok dla całego środowiska Puszczy Niepołomice są bardzo, bardzo udane.
Z Jagiellonią zagraliście dobrze pół meczu. Co to się stało z wami w pierwszej połowie?
Długo, długo, w zasadzie przez całą pierwszą połowę nie mogliśmy wejść w mecz. Jagiellonia przechodziła przez strefy jak chciała, dochodziła do sytuacji bramkowych. No, ale w szatni w przerwie mieliśmy pogawędkę między sobą i z trenerem. Jak widać, poskutkowała tym, że po prostu odwróciliśmy losu meczu, tak można chyba w tym przypadku powiedzieć. A jeszcze w 95 minucie mieliśmy strzał poprzeczkę.
Pozostał remis, ale i tak chyba nie jest najgorzej.
Nie, nie jest. Wyjść z 0:3 to na pewno wyczyn, tym bardziej w ekstraklasie. Natomiast, jak to w piłce, jakiś tam delikatny niedosyt na koniec się pojawił.
