Dr Zbigniew Martyka o walce z koronawirusem: Terapia okazała się gorsza niż choroba!
Dr Zbigniew Martyka, ordynator oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, od początku pandemii apelował o zdrowy rozsądek i przestrzegał przed wprowadzaniem rozwiązań, które sparaliżują służbę zdrowia. Dziś, jak przekonuje, zaczyna się spełniać czarny scenariusz, a ofiar walki z COVID-19 jest znacznie więcej niż samego wirusa.
- Bezsensowne restrykcje oraz zrujnowanie funkcjonowania służby zdrowia na wiosnę tego roku, owocuje dzisiaj wzrostem zgonów o 40%! - napisał na FB dr Zbigniew Martyka. - To jest przytłaczająca liczba. Dzisiaj umierają najsłabsze osoby, które wcześniej były pozbawione leczenia w szpitalach. W październiku odchylenie liczby zgonów wyniosło ponad 13 tysięcy! W tym samym okresie liczba zgonów ze stwierdzonym zakażeniem SARS-COV2 (proszę nie mylić ze zgonami z powodu choroby COVID19) wyniosła 3,1 tysiąca osób. Te liczby pokazują dobitnie, że mamy do czynienia ze znacznym wzrostem śmiertelności z powodu przerwanych lub zaniechanych terapii onkologicznych, zawałów, udarów i powikłań innych, dotychczas normalnie leczonych chorób. Jak już wielokrotnie mówiłem, terapia okazała się gorsza, niż choroba. To niestety jeszcze nie koniec.
Koronawirus: "Trzeba żądać zniesienia obostrzeń i restrykcji"
Jakie widzi wyjście z sytuacji?
"Aby uniknąć dalszego narastania ilości ofiar z powodu restrykcji i sparaliżowania ochrony zdrowia należy domagać się - wręcz żądać - zniesienia dławiących normalne funkcjonowanie państwa i służb medycznych - restrykcji i obostrzeń. Obostrzeń nie służących niczemu dobremu. Jak pokazują fakty - ilość zachorowań wzrasta pomimo ich wprowadzenia (nic nie dały poza ewidentnymi szkodami zdrowotnymi i gospodarczymi)".
Warto nadmienić, że dr Martyka sam był koronawirusowym pacjentem. O fakcie, że jest zakażony informował pod koniec października. - Pracując na oddziale zakaźnym kwestią czasu było, kiedy przejdę zakażenie koronawirusem. Mój przypadek to jeden z tego niewielkiego procenta, gdzie przebieg choroby jest dosyć uciążliwy, z wysoką gorączką - dzielił się wrażeniami.
- Niezależnie od wprowadzanych obostrzeń do końca sezonu grypowego prawdopodobnie 70% z nas będzie już po kontakcie z koronawirusem. Prawdopodobnie 80 do 90% z tych 70% nawet nie będzie sobie zdawało sprawy z faktu zainfekowania organizmu wirusem SARS-COV-2. Pozostałe 10-20% będzie miało objawy - porównywalne przynajmniej do lżejszej lub cięższej grypy. Około 1-2% przejdzie COVID-19 ciężko lub bardzo ciężko, z wysoką gorączką, w skrajnych przypadkach z koniecznością podłączenia do respiratora. Generalnie, szansa na ciężkie przechorowanie COVID-19 jest zdecydowanie niewielka - co oczywiście nie oznacza, że nie ma jej wcale. Dlatego przypominam o zachowywaniu standardowych środków ostrożności, jak przy każdej chorobie zakaźnej. Masz objawy zarażenia (obojętnie, czy koronawirusem, czy jakimkolwiek innym wirusem) - połóż się do łóżka, zostań w domu, wydobrzej. Jesteś zdrowy - zadbaj o odporność swojego organizmu. To najlepsze, co możesz zrobić. W żadnym razie nie daj się ponieść panice - radził dr Martyka.
Lockdown w Polsce to ostateczność. Co będzie zakazane? Narod...
