FLESZ - W czasach koronawirusa jesteśmy lepsi, bardziej empatyczni
W związku z epidemią wirusa SARS-CoV-2, od 12 marca w całej Polsce zamknięto muzea, biblioteki. Całkowite wstrzymanie ruchu turystycznego nastąpiło m.in. w Kopalni Soli Bochnia. - Od tego dnia spółka została pozbawiona jakichkolwiek przychodów związanych z ruchem turystycznym - przyznaje prezes zarządu Maciej Kuszlik.
Przewodnicy Kopalni Soli Bochnia stracili dochody
Niestety, bez żadnych dochodów pozostali również przewodnicy bocheńskiej kopalni, w sumie 54 osoby. Duża część z tej grupy ma inne dochody, np. w postaci emerytur. Ale kilkunastu przewodników żyło wyłącznie z turystyki. Ponieważ są zatrudnieni na podstawie umowy zlecenia, w chwili gdy nie wykonują swojej pracy, nie zarabiają. Wśród nich jest Jakub Sitko. - Aktualna sytuacja jest ciężka. Ja tak bardzo się nie boję, bo mam jakieś oszczędności, ale są ludzie, w dużej mierze studenci, którzy żyją od pierwszego do pierwszego i to takie osoby najmocniej odczują ten przestój - mówi Jakub Sitko.
Zarząd kopalni zamierza skorzystać z rozwiązań tzw. tarczy antykryzysowej. Złożono wniosek o przyznanie świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracowników, a także o odroczenie płatności składek ZUS w ramach działalności turystycznej. Prezes Maciej Kuszlik zapowiada również, że zostanie złożony wniosek o świadczenie postojowe dla osób, wykonujących umowy cywilnoprawne (sprawa dotyczy głównie przewodników, pod warunkiem spełnienia warunków określonych w tarczy antykryzysowej). Niewykluczone, że władze bocheńskie żupy przygotują kolejne wnioski. - Na bieżąco analizujemy pojawiające się możliwości i czynimy starania w celu skorzystania z innych wariantów pomocy - mówi prezes.
Muzeum Motyli Arthropoda straciło kilkanaście tysięcy złotych
W trudnej sytuacji finansowej jest właściciel Muzeum Motyli Arthropoda. Placówka jest w pełni prywatna i prowadzi ją Filip Kobiela. O ile w normalnym sezonie ruch turystyczny pozwala na utrzymanie kosztów jej funkcjonowania, o tyle w marcu właściciel liczy straty. Sięgają one kilkunastu tysięcy złotych. Bez dochodów zostali również jego pracownicy.
- Decyzja rządu z 12 marca o zamknięciu muzeów była dla mnie jak cios z jasnego nieba. Spowodowała, że całkowicie straciłem dochody - przyznaje pan Filip. - Wszystkie wycieczki zaplanowane na marzec i kwiecień zostały odwołane - wzdycha.
Początkowo zamierzał zawiesić działalność gospodarczą, ale odradziła mu to księgowa. - Ta sytuacja pokazuje, że prowadzenie prywatnej placówki muzealnej jest pozbawione wsparcia ze strony rządu i samorządu, jak to jest w przypadku wielu innych placówek muzealnych.
Filip Kobiela zamierza sięgnąć po wsparcie rządowe w ramach tarczy antykryzysowej, ale na razie jest sceptyczny. - Jest to tak zawiły pakiet przepisów, że księgowa musi się w niego wgłębiać wraz z prawnikami. Niestety, wygląda na to, że jedyna pomoc, na jaką mogę liczyć ze strony rządu, to odroczenie płatności ZUS o 3 miesiące. A to zdecydowanie za mało! - uważa Kobiela.
Martwy sezon również u alpak z Czchowa
Każdej wiosny turyści przyjeżdżali tłumnie do Jaśkowego Sadu w Czchowie, pełnego kwitnących wtedy jabłoni. Gospodarstwo agroturystyczne, znane z hodowli urokliwych alpak rodem z Chile, prowadzi od 2014 roku Ewa Godlewska-Jeneralska, była dziennikarka "Panoramy" w TVP2 [zobacz zdjęcia z Jaśkowego Sadu - TUTAJ].
- Turystyka padła kompletnie, poinformowaliśmy naszych gości, że zamykamy zwiedzanie, jeszcze zanim to zrobił premier. Teraz nie o zyski chodzi, ale o zdrowie i życie. To nie jest czas na chodzenie i odwiedzanie zwierząt - mówi właścicielka 25 alpak.
Na szczęście, wraz z mężem ma alternatywne źródło dochodu z pracy na etacie (sama od kilku lat uczy dziennikarstwa w brzeskiej "Jedynce"), a czas przestoju - przynajmniej na razie - udaje się jej sfinansować z ubiegłorocznych dochodów. "Jaśkowy Sad" zatrudnia kilka osób, do tego alpaki muszą mieć paszę oraz siano.
Początek 2020 roku jest też trudny, ponieważ trzy alpaki mocno się pochorowały o konieczne było ich leczenie, co pochłonęło kilka tysięcy złotych. Dwie już są zdrowe, ale jedna z nich nadal przebywa w szpitalu, co pociągnie za sobą kolejne wydatki.
- Mamy ponad 5,5 tysiąca fanów na Facebooku, dlatego pozostajemy z nimi w kontakcie i informujemy o sytuacji u alpak - mówi Ewa Godlewska-Jeneralska.
Również właścicielka "Jaśkowego Sadu" zamierza sięgnąć po wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
