Koronawirus w Małopolsce. Przez lata niemożliwe do wprowadzenia teleporady, w czasie epidemii udało się uruchomić w... jeden dzień!

Dorota Stec-Fus
Uruchomienie nowych linii telefonicznych w przychodniach, pomimo błagań pacjentów, przez lata miało być niemożliwe. W czasie epidemii lekarze rodzinni uporali się z tym... w ciągu jednego dnia. 80 procent wizyt w Małopolsce odbywa się dziś w ramach teleporady.

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

- Osobiście przyjmujemy pacjentów tylko z urazami, nagłymi spadkami cukru itp. - informuje dr Jerzy Radziszowski, koordynator Kolegium Zakładów Lecznictwa Otwartego w Krakowie, szef Centrum Medycznego „Diamed”. Rzecz jasna, zachowując wszelkie środków ostrożności: chory przechodzi przez matę dezynfekcyjną, myje ręce płynem odkażającym, ubiera maseczkę, rękawiczki i kieruje się do rejestracji. Lekarze dodatkowo zaopatrzeni są w fartuchy i przyłbice.

W Zielonkach, w przychodni POZ(podstawowa opieka zdrowotna) kierowanej przez dr Tomasza Sobalskiego, pacjent który musi stawić się osobiście, przychodzi na ściśle umówioną godzinę, bez możliwości zetknięcia się z innym chorym.

Podobnie jest w większości przychodni w naszym regionie. - Musimy docenić pacjentów, którzy - przyzwyczajeni do osobistego kontaktu z lekarzem – z nielicznymi wyjątkami niemal z dnia na dzień zaakceptowali uciążliwe środki ostrożności jak też „leczenie przez telefon”– podkreśla dr Lesław Szot, prezes Porozumienia Zielonogórskiego w Małopolsce.

Przychodnie starają się organizować pracę personelu tak, by poszczególne obsady nie miały ze sobą kontaktu. W niektórych placówkach – np. w Diamedzie – ci lekarze, którzy dyżurowali również w szpitalach, na czas epidemii z pracy w lecznicach musieli zrezygnować. Lekarze rodzinni ograniczyli też do minimum wizyty w DPS-ach, będącymi dziś ogniskami zakażeń koronawirusem.

W rezultacie w Małopolsce, w przeciwieństwie do innych regionów nie została dotąd zamknięta ani jedna przychodnia lekarza rodzinnego!

Prof. Tomasz Tomasik, konsultant wojewódzki ds. medycyny rodzinnej w Małopolsce, zwraca jednak uwagę na narastający deficyt lekarzy w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej. Stanowi to poważne zagrożenie dla zdrowia pacjentów, głównie na terenach wiejskich. Wynika to z zalecenia, by w okresie epidemii każdy pracownik ochrony zdrowia pracował w jednym miejscu.

Minister nie dał, szukamy sami

Główny dziś problem w POZ to zapewnienie personelowi środków ochrony osobistej. Na początku medycy liczyli na otrzymanie ich z ministerialnego rozdzielnika. Kiedy jednak, po interwencjach, dostali... po 1 pudełku maseczek i rękawiczek, starczających na 2 dni, zaczęli ich szukać na własną rękę.

- „Naszej” hurtowni postawiliśmy ultimatum: albo sprzęt otrzymamy natychmiast, albo zrywamy umowę – mówi Radziszowski. Sprzęt się pojawił, ale umożliwi pracę przez tydzień. Co potem?

Tomaszowi Sobalskiemu przyłbicę przyniosła... pacjentka, co oczywiście rozwiązuje tylko jeden problem.- Dogadaliśmy się z innym placówkami i zakupiliśmy paletę płynu dezynfekującego z Orlenu oraz przyłbice od przedsiębiorcy, który szybko przestawił się na ich produkcję – Sobalski nie wątpi, że w normalnych czasach o takie porozumienie byłoby niezwykle trudno.

Ale to tylko cześć kłopotów. Wyłączenie się z pracy, z różnych przyczyn, części placówek Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej a także stomatologicznej sprawia, że POZ w niektórych przypadkach przejmuje ich zadania. Do tego dochodzą obowiązki – na czas epidemii- z zakresu medycyny pracy a także opieki psychiatrycznej. W odpowiedzi bowiem na apel prof. Dominiki Dudek z Katedry Psychiatrii CM UJ, lekarze rodzinni przyjmują pacjentów ze schizofrenią, dotąd otrzymujących zastrzyki w poradni przyszpitalnej. Obecnie, co oczywiste, byłoby to zbyt ryzykowne.

Choć końca epidemii nie widać, lekarze już dziś poszukują także pozytywnych jej skutków.

- Teleporada w niektórych sytuacjach zostanie na trwale zaimplementowana do POZ - prognozuje prof. Tomasz Tomasik, choć wolałby, aby stało się to w normalnych warunkach, nawet gdyby miało trwać 10 lat. Pozostanie też przestrzeganie higieny – zarówno po stronie personelu jak pacjentów.

Tomasik liczy też, że puste dziś poczekalnie nie zapełnią się już tłumem pacjentów przychodzących w tym samym czasie, lecz na stałe zastąpi go powszechna dziś praktyka wyznaczania wizyt na ściśle określoną godzinę. Konsultant ma też nadzieję, że urzędnicy administracji ochrony zdrowia i NFZ - na decyzje których trzeba było czekać tygodniami - zmuszeni epidemią do natychmiastowych rozstrzygnięć, takimi już pozostaną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska
Dodaj ogłoszenie