FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek
Tylko w ciągu lipca w Małopolsce na koronawirusa zachorowało 1790 osób. Dla porównania to więcej niż od początku epidemii do końca czerwca. Wówczas przez cztery miesiące badania laboratoryjne SARS-CoV-2 potwierdziły u 1745 mieszkańców regionu.
- Sytuacja z którą mamy aktualnie do czynienia na terenie naszego województwa jest wypadkową czterech czynników. Demografii, położenia geograficznego, atrakcyjności regionu pod względem turystycznym oraz wysokiego poziomu uprzemysłowienia – wyjaśnia Jarosław Foremny, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.
Na ten moment w województwie zlokalizowane zostały 93 ogniska SARS-CoV-2, z czego 53 są określane przez służby sanitarne jako istotne. Łącznie w Małopolsce zachorowało już 3535 osób.
Wojewoda małopolski Piotr Ćwik wyjaśnia, że decyzje o wprowadzeniu ponownych obostrzeń w celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się wirusa mogą zapaść jedynie na szczeblu centralnym. - Jedyne co możemy zrobić to apelować o przestrzeganie reżimu sanitarnego - wyjaśnia Ćwik.
Najgorzej w DPS
Największymi ogniskami zakażeń koronawirusem w Małopolsce są aktualnie wesela, domy opieki społecznej, a także wielkie zakłady pracy.
- Na ten moment najtrudniejszym w obawie o skutki jest ognisko w Domu Opieki „Jestem” w Grobli w powiecie bocheńskim – precyzuje Foremny. Na 153 pensjonariuszy zakażonych zostało aż 112. SARS-CoV-2 potwierdzono również u 34 osób z personelu. Do tej pory z powodu COVID-19 zmarło dziewięcioro podopiecznych tej placówki.
W sumie w całej Małopolsce koronawirusa wykryto w czterech DPS-ach. Oprócz Grobli, chodzi o DPS w Sieradzy, Tuchowie oraz Bochni. Do tej pory we wszystkich z tych czterech miejsc zakażenie potwierdzono u 178 podopiecznych oraz u 75 pracowników i wolontariuszy.
Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego Marcin Jędrychowski zwraca uwagę, że poza dużą liczbą zachorowań w placówkach całodobowej opieki społecznej, pojawia się jeszcze jeden problem. Mianowicie dwa z tych ośrodków w których pojawił się koronawirus zajmują się osobami cierpiącymi na choroby psychiczne.
- Pacjent DPS-u jest pacjentem specyficznym. Tacy ludzie mają wiele innych schorzeń oprócz COVID-19. Dodatkowo pacjentom psychiatrycznym jest trudno racjonalnie przetłumaczyć, by zostali w pokoju czy też nie rozmawiali z innymi osobami. Możliwość zapewnienia jednoczesnej opieki chorym ze schorzeniem psychiatrycznym i zakażonemu koronawirusem są w naszym szpitalu ograniczone. Mamy około 15 takich łóżek – wyjaśnia Jędrychowski.
Dlatego też, by radzić sobie z tym problemem medycy z SU jeżdżą do tych ośrodków, by udzielać pomocy potrzebującym na miejscu. Dopiero, gdy stan pacjenta jest poważny, zapada decyzja, by przewieźć go do szpitala.
Koronawirus w zakładach pracy
Bez zmian w skali całego województwa najtrudniejsza sytuacja jest nadal na Sądecczyźnie. Do piątku wykryto tam łącznie 663 przypadki infekcji – 526 na terenie powiatu, a 136 w samym Nowym Sączu. To efekt kilku wesel jakie odbyły się tam w ciągu ostatnich tygodni.
- Po weselu, które odbyło się na początku czerwca w Nawojowej zachorowało 272 osoby. Jego uczestnicy stali się ogniwami łańcucha procesu epidemicznego, który się rozprzestrzenił się na sklep Biedronka, prokuraturę okręgową straż graniczną, a także zakłady pracy takie jak: Baso, Ekspert Glass, Fakro, Konspol i Wiśniowski – wylicza Foremny.
Dlatego też wojewoda małopolski podjął decyzję, by wzorem Śląska rozpocząć badania wśród pracowników duży fabryk z regionu, by zminimalizować dalszą transmisję wirusa.
- Prowadzimy rozmowy, by w trzech dużych zakładach na ternie nowosądecczyzny w poniedziałek pojawił się wymazobus, w którym będą przeprowadzane badania pracowników przychodzących do pracy - zapowiedział wojewoda małopolski Piotr Ćwik
Potrzebny drugi szpital jednoimienny
W związku z rosnącą liczbą zakażeń w regionie pojawiła się także obawa, że w Szpitalu Uniwersyteckim, który zajmuje się leczeniem chorych na koronawirusa może zabraknąć miejsc.
- Jeśli chodzi o sytuację szpitala jednoimiennego, można śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy nie było aż tak źle – informuje Marcin Jędrychowski.
Dodaje, że do wczoraj w SU z dodatnim wynikiem na SARS-CoV-2 hospitalizowanych było 206 osób, a placówka jest w stanie pomieścić około 300 pacjentów.
- Wszyscy lekarze zajmujący się pacjentami covidowymi jednoznacznie stwierdzają, że przebieg tej fali zachorowań jest zdecydowanie inny niż w początkowej fazie epidemii. Mamy do czynienia z przypadkami cięższymi. Ponad 80 z tych 206 hospitalizowanych osób korzysta z tlenoterapii, a 12 jest podłączonych do respiratorów. W marcu czy kwietniu nawet nie zbliżaliśmy się do takich wyników - podkreśla Jędrychowski.
Dlatego też jego zdaniem nadszedł czas, by w Małopolsce utworzyć drugi szpital jednoimienny. Wojewoda małopolski zapewnił, że trwają analizy i konsultację w tym kierunku, by wytypować jeszcze jedną taką placówkę.
- Żeby najlepiej zobrazować sytuację z jaką aktualnie mierzymy się w SU, powiem, że rano jestem w stanie utworzyć w szpitalu 24 czy 32 nowe miejsca dla pacjentów z SARS-CoV-2 a wieczorem one wszystkie są zajęte – wylicza Jędrychowski.
Na ten moment w SU osiem oddziałów zajmuje się pacjentami z COVID-19. W związku z panująca sytuacją władze placówki zdecydowały również, by od poniedziałku ponownie ograniczyć przyjmowanie pacjentów w poradniach przyszpitalny oraz na oddziały. Chorzy w przypadkach pilnych będą przyjmowani wciąż na oddział neurologii, chirurgii urazowej czy też hemodynamiki.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
