FLESZ - Koronawirus - jak długo wraca się do zdrowia po zakażeniu?

Najbardziej ryzykowne są – z natury rzeczy – miejsca i wydarzenia związane z obecnością i obsługą tłumów ludzi: placówki kultury - kina, teatry, muzea, biblioteki; obiekty sportowe; imprezy masowe: targi, konferencje itp.; instytucje oświaty (właśnie tak w tzw. normalnych warunkach najczęściej dochodzi do zakażeń np. grypą): czyli żłobki, przedszkola i szkoły. Polski rząd relatywnie szybko takie miejsca zamknął – na razie na dwa tygodnie. Dlatego na naszej liście nie było od początku np. nauczycieli oraz pracowników instytucji kultury, sportu oraz branży imprez masowych. Z kolei z powodu masowej rezygnacji klientów z wyjazdów turystycznych i biznesowych, a następnie zamknięcia polskich granic dla cudzoziemców, pracownicy niektórych branż (np. kierowcy autokarów, stewardesy, przewodnicy wycieczek, organizatorzy spotkań i eventów) są wprawdzie narażeni na utratę zarobku, a nawet pracy, ale nie zdrowia.
W kolejnych dniach rząd wstrzymywał lub zasadniczo ograniczał działalność kolejnych branż i zawodów. W efekcie z naszej pierwotnej listy znikały kolejne profesje wysokiego ryzyka. Do piątku 13 marca czwarte miejsce w naszym zestawieniu niebezpiecznych profesji zajmowali pracownicy gastronomii, przede wszystkim kelnerzy – to profesja z natury kontaktowa, z klientami trzeba rozmawiać, podać im posiłki, nalać napoje, odebrać zapłatę. Okazji do zarażenia jest zatem niepokojąco dużo, również wśród samych klientów, dlatego część krajów (Włochy, Belgia) jeszcze przed Polską zdecydowało się na drastyczny krok i całkowite zamknięcie lokali gastronomicznych. W weekend oprócz polskiego rządu zrobił to m.in. rząd francuski (brytyjski na razie tylko radzi, by nie chodzić do kawiarni, restauracji i pubów). Od 14-15 marca wszystkie restauracje, puby i kluby, w których mogliby się gromadzić ludzie, są w Polsce niedostępne dla klientów (co nie znaczy, że nie działają – część przestawiło się na dostawy do domów). Tym samym pracownicy tychże przestali ponosić ryzyko - i znikli z naszego zestawienia. Zagrożenie dotyczy wciąż jednak dostawców posiłków (czym zajęli się m.in. kelnerzy).
Z naszego pierwotnego zestawienia znikli też w tym tygodniu urzędnicy pierwszej linii – czyli wszyscy obsługujący na co dzień dużą liczbę obywateli, a to dlatego, że większość urzędów zawiesiło bezpośrednią obsługę klientów – twarzą w twarz. Chodzi m.in. o najmocniej oblegane wydziały, jak rejestracja aut, prawa jazdy, sprawy budowlane, dowody osobiste, paszporty, odpisy różnych aktów itp. Niewątpliwie największe ryzyko ponosili do piątku pracownicy zatrudnieni w Wydziale Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie bezpośrednio przy obsłudze przybyszy z całego świata, na stanowiskach informacyjnych i doradczych. Urząd czasowo zawiesił jednak tę działalność (informacje udzielane są bardzo sprawnie przez telefon i internet).
Na naszej pierwotnej liście profesji zagrożonych byli też pracownicy hoteli, hosteli, pensjonatów itp. –największe ryzyko było tam na recepcji, gdzie dochodzi do bezpośredniego kontaktu z klientem, jego dokumentami, pieniędzmi itp. Zagrożony był także personel sprzątający (bezpośredni kontakt z potencjalnie zainfekowanym pomieszczeniem i przedmiotami) oraz przygotowujący posiłki. Wprawdzie rząd nie zakazał działalności takich obiektów, ale wiele z nich zmuszona była w praktyce ją zawiesić – z braku klientów. Nie ma turystów, nie ma imprez, biznes nie podróżuje. Koronawirus przeraził branżę, bo nagle pozbawił ją przychodów. Pół miliona pracowników drży o pracę. Ale nie o zdrowie.
W pierwszym TOP10 zawodów niebezpiecznych byli też pracownicy centrów handlowych, zwłaszcza ochroniarze. Wypadli z listy, bo – decyzją rządu – działalność galerii handlowych została drastycznie ograniczona. Poza tym – po kilku dniach zakupów „na zapas” - z większości sklepów „wywiało” klientów.
Z pierwszej dziesiątki najbardziej zagrożonych profesji znikli także adwokaci, radcy prawni, notariusze, doradcy podatkowi, komornicy… - przedstawiciele zawodów zaufania publicznego muszą wprawdzie komunikować się z klientami i z natury preferowany jest tutaj kontakt osobisty – ale na czas narodowej kwarantanny przytłaczająca większość spotkań osobistych została odłożona „na lepsze czasy”. Tym bardziej, że odraczane są także postępowania sądowe. Elita prawnicza i doradcza pracuje – zdalnie.
Dotyczy to także wielu firm: tam, gdzie to możliwe, robota wykonywana jest w ramach home office, czyli w domu. Celem jest utrzymanie w praktycznej kwarantannie przez minimum dwa tygodnie – czyli w okresie przewidywanej największej ekspansji koronawirusa – jak największej liczby Polek i Polaków. Rząd wraz z samorządami zdecydował się też na zamknięcie placówek dziennego wsparcia osób starszych, w tym klubów seniora, ponieważ śmiertelność wirusa rośnie gwałtownie wraz z wiekiem. To z kolei zminimalizowało ryzyko zarażenia pracowników dezaktywowanych placówek i instytucji.
A w jakich zawodach w Polsce ryzyko zarażenia koronawirusem jest dziś największe? Nasz TOP10 w GALERII.
ZAKAŻENIE WIRUSAMI I BAKTERIAMI - CO MOŻE POMÓC W PROFILAKTYCE? >> Sprawdź w naszym sklepie <<
- Gdzie wykonać test na koronawirusa? Nowa lista adresów w całej Polsce
- Gdzie jest koronawirus w Polsce i na świecie? Zobacz mapy
- Koronawirus w Polsce. Gdzie stwierdzono zachorowania?
- Kwarantanna przez koronawirusa: co się należy z ZUS
- Koronawirus "opróżnia" półki w sklepach [WASZE ZDJĘCIA]
- Koronawirus dotarł do Krakowa. Internauci reagują memami