Kiedyś były dwie kategorie kierowców z naklejkami: śmieszek i chrześcijanin. Śmieszek naklejał np. „wal śmiało, to auto teściowej”, chrześcijanin przylepiał rybkę, co mnie, przyznam, denerwowało, bo gdy mi kto z taką rybką zajechał drogę, to chcąc nie chcąc musiałem na chrześcijanina trąbić, sam chrześcijaninem będąc.
A wierzcie mi - wśród nas tyle samo chamów drogowych jest, co w grupie śmieszków, przy czym oczywiście te dwa zbiory nie muszą być rozłączne.
Polska Walcząca na zderzaku jest teraz bardzo modna i wkurza mnie o wiele bardziej niż rybki i żarciki.
Nie pasuje mi, że symbol, za który ludzie życie oddawali, także w mojej rodzinie, tak się teraz wyciera. Nie pasuje mi, gdy go sobie na tył nalepiają osobniki, którym się zdaje, że jako uczestnicy ruchu drogowego naprawdę o coś walczą.
A jeszcze bardziej, gdy sobie obok umieszczają naklejkę falangi, jak na tym czarnym AUDI, co kilka dni temu zaparkowało pod Muzeum AK. To mi się w moim prywatnym pojęciu patriotyzmu, już dzisiaj, nie tylko nie mieści. To mnie po prostu obraża.