Do zatrucia doszło późnym wieczorem we wtorek. Kobieta brała kąpiel i zostawiła uchylone drzwi do łazienki. Nic nie wskazywało, że dzieje się coś złego. - Zwłaszcza że tydzień temu inspektorzy sprawdzali piecyk i wszystko było w porządku - mówi kobieta. Dopiero po kolacji poczuła się gorzej. Zaczęła mieć ataki duszności, kręciło się jej w głowie. - Najpierw chcieliśmy sami jechać do szpitala, ale w ostatniej chwili postanowiliśmy wezwać pogotowie - opowiada przyszła mama.
- I całe szczęście, że tak się stało - oceniają ratownicy. Zatruta trafiła na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie nią zajęli się także ginekolodzy i położnicy. Na szczęście nie miała w organizmie wysokich stężeń tlenku węgla.
To już kolejne zatrucie tlenkiem węgla w Krakowie. Od początku roku zabił on już dwie osoby, w tym dziecko.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+