Dziesiątka aktywistów prozwierzęcych z Ukrainy przez najbliższe dni będzie brać udział w szeregu szkoleń i warsztatów organizowanych w Krakowie przez fundację Czarna Owca Pana Kota.
U naszych sąsiadów brakuje ścisłej współpracy między wolontariuszami, mocno kuleje prawo w kwestii ochrony zwierząt, nie ma profesjonalnych przytulisk.
- Jesteśmy pozostawieni sami sobie. Mechanizmy ochrony zwierząt nie działają. A w czasie wojny ludzie niechętnie adoptują psy, a ci, którzy uciekają z Donbasu, zostawiają je. Musimy je dokarmiać, leczyć - opowiada Janina Renk z Kijowa.
Wszystkie środki aktywiści zyskują od ludzi, często z Polski. Na Ukrainie mentalność w traktowaniu zwierząt wciąż jest niska. Działają tam m.in. doghunterzy, którzy za cel stawiają sobie mordowanie bezpańskich psów.