Sprawa dotyczy zajścia, do którego doszło 3 marca 2015 r. w Libiążu. Tamtego dnia wnuczek odwiedził 69-letnią Marię D. i doszło między nimi do awantury, bo chłopak stanął w obronie dziadka, którego babcia notorycznie obrażała.
Para od dawna była po rozwodzie i mieszkała osobno, ale Maria D. w dalszym ciągu na każdym kroku źle się wyrażała o byłym partnerze.
Zła babcia, idealny wnuk
Miała też wyrok za znęcanie się nad Stanisławem D. Wśród sąsiadów miała jak najgorszą opinię z uwagi na swój trudny charakter. Była złośliwa, kłótliwa i nieobliczalna.
Z kolei o Marcinie D. wszyscy mówili w samych superlatywach. Udzielał się jako wolontariusz w parafii, uczył się, dorywczo pracował i działał w Ochotniczej Straży Pożarnej. Pomagał w akcjach związanych z powodzią. Miał dobre relacje z dziadkami.
Tamtego dnia gdy Maria D. usłyszała, że wnuk go odwiedził i stanął po jego stronie kobieta tak się zdenerwowała, że postanowiła wyrzucić go z domu. Była wulgarna, agresywna i zaczęła szarpać Marcina D. Zaskoczony jej zachowaniem z łazienki wziął do ręki metalową wylewkę od kranu zadał babci kilka uderzeń w głowę. Po chwili przerwy drugi, a potem trzeci raz zaatakował Marię D.
Gdy zaczęła schodzić ze schodów nieszczęśliwie upadła i uderzyła głową o framugę drzwi. Doznała wtedy poważnego urazu głowy i krwawiła.
Wnuk widział, w jakim jest stanie i nie udzielił jej pomocy, zabrał wylewkę i nogą przesunął ciało babci, bo tarasowała drzwi. Wytarł krew z butów i schodów po czym wyszedł na zewnątrz domu. Słyszał, że babcia „charczała, jakby nie mogła nabrać powietrza”, ale już go to nie interesowało. Poszedł pograć z kolegą w tenisa stołowego.
Zwłoki Marii D. znaleziono następnego dnia. Marcin D. został zatrzymany, bo prokuratura w Chrzanowie była przekonana, że dokonał zabójstwa.
Ważna ekspertyza
Kluczowa dla sprawy okazała się opinia biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej, którzy wypowiedzieli się, że ciosy, które wnuczek zadał babci wylewką były lekkie i nie miały wpływu na jej upadek ze schodów. Nie zaburzyły pracy błędnika kobiety i dlatego nie można mówić o zabójstwie. Po tej ekspertyzie Marcin D. został zwolniony z aresztu, w którym spędził 9 miesięcy.
Sąd skazuje
Sąd Okręgowy w Krakowie uniewinnił oskarżonego od zarzutu zabójstwa, ale skazał go na dwa lata za uszkodzenie ciała babci i nie udzielenie jej pomocy, gdy konała.
Z wyrokiem nie pogodzili się chrzanowscy śledczy. Prokurator Marcin Rams w odwołaniu od wyroku chciał dla oskarżonego surowszej kary 3 lat pozbawienia wolności, obrońca Michał Leś wnosił o niższą karę i przekonywał, że jego klient do dziś przeżywa traumę, po śmierci babci, którą „kochał i której umilał samotność”.
Argumentował, że w śledztwie już kilka miesięcy spędził w areszcie i nie powinien już tam wracać. Ma już stałą pracę.
Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok I instancji. Sędzia Barbara Nita Światłowska zauważyła, że można przypisać oskarżonemu zarzutu zabójstwa, a nawet nieumyślnego spowodowania śmierci Marii D.
Nie zgodziła się też jednak na obniżenie kary Marcinowi D. lub jej warunkowe zawieszenie, bo, jak zauważyła, jego osoba wcale nie rysuje się w takich jaskrawych barwach, jak ją przedstawia obrońca. Wyrok jest prawomocny. Oskarżony wysłuchał go z powagą.
Zobacz także: Zapadł uniewinniający wyrok ws. picia piwa nad Wisłą. "To zwycięstwo obywatela, który przetestował system kontroli sądowej"
Źródło: TVN24
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska