„Strajk wisi na włosku. Kierowcy i motorniczy nie chcą pracować za 2500 zł netto na etacie. Pensja nie jest adekwatna do odpowiedzialności w pracy i konsekwencji, jakie są wyciągane względem pracowników” - tak zaczyna się list, który pracownicy MPK wysłali do władz Krakowa. Piszą w nim, że pracownicy dyskontów spożywczych na starcie zarabiają ok. 2700 zł netto z możliwością podwyżki po trzech miesiącach pracy. Nowo przyjmowani do MPK mogą pomarzyć o takich warunkach.
- Pensje są niskie, nowo przyjęci kierowcy i motorniczowie nie chcą pracować za takie pieniądze, zwłaszcza że praca jest bardzo odpowiedzialna - mówi Andrzej Dąbek, przewodniczący NSZZ Kierowców i Motorniczych w krakowskim MPK. Władze miasta i spółki odpowiadają, że średnia płaca dla prowadzących pojazdy zatrudnionych w MPK to obecnie 4 730 zł brutto.
Autobusy w dawnym Krakowie. Tak się jeździło przed laty [ARC...
- W 2017 roku to wynagrodzenie pracowników MPK było o ok. 350 zł wyższe od średniej płacy w gospodarce narodowej. Zarząd MPK zdaje sobie jednak sprawę z oczekiwań nowych pracowników, którzy nie mogą korzystać z dodatków stażowych, wynoszących nawet 30 proc. płacy zasadniczej - zaznacza Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.
Jak dodaje, zarząd spółki podejmie rozmowy z przedstawicielami związków zawodowych o konieczności zmian w „Układzie zbiorowym” i dostosowaniu go do obecnych warunków rynkowych. Służyć temu ma tzw. zespół płacowy, złożony z przedstawicieli zarządu MPK oraz wszystkich sześciu związków zawodowych w spółce.
- Pierwsze spotkanie zespołu odbędzie się jeszcze w tym miesiącu. Poziom podwyżek uzależniony będzie od wskaźników wzrostu płac w gospodarce oraz podziału na poszczególne grupy zawodowe w spółce - zaznacza Marek Gancarczyk. O pracach zespołu nie wiedzą na razie związkowcy. Przynajmniej nie wszyscy.
- Na razie nic nie słyszałem na ten temat, nie dostałem żadnej informacji - zaznacza Andrzej Dąbek.
Związkowcy zwracają także uwagę na fatalną infrastrukturę, w tym torowisk, ale nie tylko.
- Na niektórych końcówkach tras brakuje punktów socjalnych. Na przykład na linii 114 mamy punkt socjalny w galerii handlowej, ale na 15 minut przerwy wystarczy tylko, żeby dojść do niego, zalać kawę i trzeba już wracać - dodaje Dąbek. Inny problem jest taki, że motorniczowie nie mogą odejść od tramwaju na pętli, żeby zjeść w spokoju, bo muszą czuwać, żeby podciągnąć tramwaj, gdyby podjechał w tym czasie następny.
- Cały czas rozważamy więc opcję strajku, moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłby strajk włoski (powolna, drobiazgowa praca - red.). Na początek, a później się zobaczy - podkreśla Andrzej Dąbek. - Nie mamy informacji, aby pracownicy przygotowywali się do strajku - ripostuje Marek Gancarczyk.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku, odc. 7
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
