Autor: Piotr Rąpalski
Uczniowie krakowskich szkół podstawowych od 1 września będą jeździć za darmo autobusami i tramwajami. Tak zdecydowali radni miejscy, głosami PiS i Przyjaznego Krakowa - klubu prezydenta. Politycy PO wstrzymali się od głosu, obawiając się m.in. o skutki finansowe tego pomysłu. Uznają go za populizm i podejrzewają, że spowoduje pod-wyżkę cen biletów. Z powodu przegłosowanej zmiany wpływy ze sprzedaży biletów mają zmniejszyć się w ciągu roku o 2,7 mln zł. Cieszą się jednak rodzice dzieci szkolnych, a PiS zapowiada, że już w przyszłym roku spróbuje gratisowe podróżowanie zafundować też gimnazjalistom.
Rodzice oszczędzą
Darmowe przejazdy będą obowiązywać od nowego roku szkolnego, czyli od 1 września, do 30 czerwca. Również w weekendy. Korzystać z nich będzie ponad 42 tys. dzieci, prawdopodobnie za okazaniem legitymacji z krakowskiej szkoły.
- To dobry pomysł, mój syn codziennie jeździ do szkoły, więc co miesiąc te kilkadziesiąt złotych zostanie nam w kieszeni. A pieniądze na pewno się przydadzą - mówi Katarzyna Kwiecień, spotkana wczoraj na rondzie Mogilskim matka 9-letniego Kacpra z klasy trzeciej. Ulgowy bilet miesięczny, obowiązujący na wszystkie linie, kosztuje dziś w Krakowie 47 zł.
Sukces PiS i... prezydenta
Pomysł darmowych przejazdów dla uczniów był sztandarową obietnicą PiS w wyborach samorządowych w 2014 roku. Co prawda politycy tej partii zapowiadali wtedy, że będą walczyć o takie przywileje dla gimnazjalistów i uczniów szkół średnich, ale straty miasta na biletach w takiej sytuacji szacowano wtedy nawet na 10-20 mln zł rocznie.
Dla takiego rozwiązania PiS raczej nie zdobyłby przychylności Jacka Majchrowskiego. Prezydent zgodził się jednak na tańszą opcję, a projekt poparło 6 jego radnych. Wraz z 19 głosami PiS, zwolennicy darmowych przejazdów mieli większość w liczącej 43 członków radzie. - To odciąży budżety wielu rodzin, ułatwi organizowanie nauczycielom wyjazdów dzieci, nauczy korzystania z komunikacji miejskiej młodzież, a część rodziców może przestanie wozić dzieci samochodami, co zmniejszy też smog w Krakowie - tłumaczył Włodzimierz Pietrus, szef klubu PiS.
Osiemnastu radnych Platformy w większości wstrzymało się od głosu. Wcześniej chcieli wycofać projekt uchwały spod obrad rady, ale bezskutecznie.
PO wylicza problemy
- Dzieci z podstawówek mają najbliżej do swoich szkół. Takie bilety potrzebne są bardziej gimnazjalistom, którzy faktycznie dojeżdżają - zauważył Dominik Jaśkowiec, radny PO. Chciał on zmienić pomysł PiS i wprowadzić roczny bilet za 20 zł dla uczniów zarówno podstawówek, jak i gimnazjów. Obowiązujący również od 1 września do 30 czerwca, ale tylko w dni robocze. Ponadto proponował wprowadzenie ograniczenia do przejazdów maksymalnie na dwóch liniach, na trasie przystanek przy domu - przystanek przy szkole.
- Nie chodzi nam chyba o to, by finansować z pieniędzy podatnika dojazdy do cioci na imieniny czy do wesołego miasteczka, tylko do miejsca nauki - dodawał Jaśkowiec. Jego poprawka do projektu w tej sprawie jednak przepadła w głosowaniu. Oszacowano, że takie rozwiązanie zmniejszyłoby wpływy z biletów o ok. 8 mln zł.
- Większość dzieci ma podstawówkę na tym samym osiedlu i są odprowadzane. Inne wożą samochodami rodzice po drodze do pracy. Oni nie przesiądą się do autobusów - mówił Grzegorz Stawowy, radny PO.
Podniósł też problem podatków. Im więcej grup osób z przywilejem darmowych przejazdów, tym mniej gmina może odliczyć sobie podatku VAT od biletów. Urzędnicy wyjaśnili jednak, że w tym przypadku będzie to kwota 38 tys. zł miesięcznie, co według nich nie jest wielką stratą w skali całego miasta.
Politycy Platformy stwierdzili ponadto, że przywilej może być wykorzystywany głównie poza godzinami lekcyjnymi. Według nich, wtedy przybędzie pasażerów, a to spowoduje np. potrzebę zwiększenia liczby kursów.
- Jeśli to zwiększy koszty miasta, możliwe, że jesienią staniemy przed koniecznością podwyżki cen biletów lub gmina będzie dopłacać do komunikacji więcej niż teraz, a to już 160 mln zł - dodaje radny Stawowy. Roczny koszt funkcjonowania komunikacji w Krakowie to ok. 430 mln zł, a wpływy z biletów dają około 270 mln złotych.
PiS idzie za ciosem
Radni PiS twierdzą, iż prezydent zapewnił ich, że zmiana nie spowoduje podwyżek. Ale już szykują następną innowację.
- To jest początek, bo na razie mamy pieniądze na przejazdy dla podstawówek. W przyszłym roku będziemy chcieli rozszerzyć tę zasadę na gimnazjalistów, a w przyszłości może też na szkoły średnie - stwierdził Adam Kalita, radny PiS.
Ale tu mogą już napotkać większy opór. - Dzieci z podstawówek mogą np. zapominać o bilecie, to kłopot dla nich i rodziców. Gimnazjaliści są już starsi, powinni uczyć się, że nie ma nic za darmo. Dla nich gratisowych przejazdów bym nie wprowadzał - komentuje radny Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków, który poparł pomysł PiS, ale dotyczący tylko podstawówek.
(współpraca PP)