Autor: Piotr Rąpalski, Gazeta Krakowska
Darmowe przejazdy mają obowiązywać już od nowego roku szkolnego. Będą dotyczyć też weekendów. Skorzystać z nich będzie mogło 42 tys. dzieci. - To odciąży budżety rodzin, ułatwi organizowanie wyjazdów dzieci nauczycielom, nauczy młodych korzystania z komunikacji miejskiej – tłumaczył Włodzimierz Pietrus, szef klubu PiS.
Pomysł darmowych przejazdów dla uczniów był sztandarowym postulatem PiS w wyborach samorządowych w 2014 roku. Co prawda politycy tej partii zapowiadali wtedy, że będą walczyć o darmowe przejazdy dla gimnazjalistów i uczniów szkół średnich, ale straty miasta na biletach mogłyby wynieść wtedy nawet 20 mln zł rocznie. Dla takiego rozwiązania PiS raczej nie pozyskałby przychylności Jacka Majchrowskiego. Ten zgodził się już na tańszą zmianę.
- Dzieci z podstawówek mogą zapominać biletu, to kłopot dla nich i rodziców. Rozwiązujemy go. Gimnazjaliści są już starsi, powinni uczyć się, że nie ma nic za darmo, dlatego dla nich darmowych przejazdów bym nie wprowadzał – tłumaczył Rafał Komarewicz, przewodniczący klubu Przyjazny Kraków, który poparł pomysł PiS.
- Ten pomysł to populizm. Dzieci ze szkół podstawowych mają najbliżej do szkół. Takie bilety potrzebne są bardziej gimnazjalistom, które mają dłuższy dojazd – mówił Dominik Jaśkowiec. Chciał on wprowadzić roczny bilet za 20 zł dla uczniów podstawówek jak i gimnazjów. Obowiązujący również od 1 września do 30 czerwca, ale tylko w dni robocze.
Ponadto wprowadzał ograniczenia do przejazdów maksymalnie na dwóch liniach na trasie przystanek przy domu – przystanek przy szkole. - Nie chodzi nam chyba o to by finansować dojazd z pieniędzy podatników do cioci na imieniny, czy do wesołego miasteczka – dodawał Jaśkowiec. Jego pomysł miał zmniejszyć wpływy z biletów o 8 mln zł rocznie.
- To jest początek, bo w tym roku mamy zabezpieczone pieniądze na przejazdy dla podstawówek. W przyszłym roku będziemy chcieli rozszerzyć tę zasadę na gimnazjalistów, a w przyszłości może też na szkoły średnie. Wprowadzanie opłat komplikuje sprawę, a ma być łatwiej dla mieszkańców – odpierał Adam Kalita, radny PiS.
Większość radnych PO domagała się odrzucenia projektu uchwały. - Większość dzieci ma podstawówkę na tym samym osiedlu, nie korzystają z komunikacji, są odprowadzani przez rodziców. Inne są wożone samochodami przez rodziców, po drodze do pracy. Nie przesiądą się oni do autobusu – mówił Grzegorz Stawowy, radny PO. - Kwota może okazać się za mała, obniża wpływy z biletów, a jeśli zwiększy się poziom korzystania z komunikacji zwiększą się jej koszty. Możliwe, że przez to jesienią staniemy przed koniecznością podwyżki cen biletów lub gmina będzie dopłacać do komunikacji więcej niż teraz a to już 160 mln zł – dodaje.
Roczny koszt funkcjonowania komunikacji w Krakowie to 430 mln zł, a wpływy z biletów dają 270 mln zł.
Radni PO zwrócili też uwagę na problem podatku VAT. Nowe przepisy wprowadziły od stycznia ograniczenia ile gmina może odliczyć go od usług transportowych, w tym ulg i darmowych przejazdów. Ma to być dopiero oszacowane przez „skarbówkę”, ale przy wprowadzeniu darmowych przejazdów dla uczniów szkół podstawowych gminą będzie mogła odliczyć prawdopodobnie o 38 tys. zł mniej miesięcznie, co daje 456 tys. zł rocznie. Radni PiS uważają, że to nie jest wygórowana kwota.
- Wpływy z biletów zmniejszą się tylko 1 proc., a może jeszcze mniej, bo faktycznie nie wszyscy uczniowie skorzystają. Ważne, że ci którzy tego potrzebują. Pamiętajmy też, że wielu rodziców dojeżdża z dziećmi na zajęcie pozalekcyjne, czy wycieczki, samochodami. Też w weekendy. To może zachęcić ich do podróży komunikacją, rodzic zapłaci za bilet, dziecko nie - odpowiadała radny Włodzimierz Pietrus, radny PiS.