Dzielnice zapowiadają jednak walkę. Na najbliższej sesji złożą wniosek, aby wybory odbyły się równo z drugą turą głosowania na prezydenta Krakowa, czyli 5 grudnia 2010. Władze dzielnic uważają, że zmiany wprowadzone przez radnych PiS i niezależnych to próba likwidacji samorządu najbliższego mieszkańcom. Według nich, frekwencja będzie tak niska, że do władzy dopchają się ludzie "z przypadku". - Aby wygrać, wystarczy będzie namówić kolegów i rodzinę - mówi Jerzy Woźniakiewicz (PO), przewodniczący dzielnicy Czyżyny.
Radni miejscy nie pozostają dłużni tym z dzielnic. Ci, którzy doprowadzili do przesunięcia wyborów, teraz stworzyli dwa nowe projekty uchwał. Pierwszy ma obciąć diety dla radnych dzielnicowych o połowę, drugi zabrania pobierać je przez osoby, które prócz pracy w dzielnicy są równocześnie radnymi miejskimi, sprawują mandat posła lub senatora, czy też są zatrudnione przez urząd miasta.
Przewodniczący uważają, że te pomysły to ewidentny atak na dzielnice.
- To powrót do PRL-u. Próba centralizacji władzy - mówi przewodnicząca dzielnicy Grzegórzki, Magdalena Bassara. - Jeśli te zmiany wejdą w życie, szeregowy radny w dzielnicy zarobi za miesiąc 80 zł. Kto zechce za tyle pracować? - pyta Andrzej Hawranek, przewodniczący dzielnicy Zwierzyniec.
Na sesji rady miasta 6 października zapowiada się bitwa.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu