Zdaniem ekspertów założenie rządzących jest z gruntu poprawne i ma na celu zmniejszenie zatłoczenia w pojazdach komunikacji
publicznej, lecz "użyte w tym celu środki są nieadekwatne do realiów".
- Nie liczba miejsc siedzących jest wyznacznikiem przestrzeni zajmowanej przez daną osobę w tramwaju czy autobusie, ale powierzchnia przestrzeni pasażerskiej. Dochodzi więc do absurdalnych wprost sytuacji, w których w autobusie może podróżować więcej osób niż w dużo większym od niego tramwaju - komentuje Andrzej Szarata, prof. Politechniki Krakowskiej.
W piśmie skierowanym do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego eksperci podali przykład, że w standardowym 12-metrowym autobusie obecnie podróżować mogą 22 osoby, a w tramwaju wysokopojemnym 30-metrowym tylko 14 osób. Wynika stąd, że w autobusie pojedynczy pasażer ma do dyspozycji 1,36 mkw., a w tramwaju - 5,36 mkw.
"W gronie ekspertów zajmujących się transportem tramwajowym, uznajemy, że w celu zachowania wzajemnych odległości pomiędzy pasażerami o wartości ponad 1,5 m należy przyjąć za niezbędną przestrzeń dla podróżnego nie mniejszą niż 2,5 mkw." - napisali do ministra specjaliści w dziedzinie transportu.
Zaznaczyli też, że szerokość autobusów i tramwajów w przybliżeniu wynosi 2,5 m. - Dlatego w celu uproszczenia obliczeń, można również limit miejsc w pojazdach uzależnić od ich długości, tak, aby liczba pasażerów nie była większa niż długość pojazdu wyrażona w metrach - dodaje Andrzej Szarata.
"Sugerujemy również, by w sposób jednoznaczny zwolnić kierujących pojazdami transportu zbiorowego z obowiązku kontroli stanu liczby pasażerów. Zadaniem kierujących jest bezpieczne prowadzenie pojazdów, ponadto kierujący nie mają fizycznych i technicznych warunków prowadzenia kontroli liczby pasażerów" - podkreślili też eksperci w piśmie do ministra zdrowia.
